Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Krzysztof Karnkowski
01.05.2025 11:00

Kolejna debata, kolejny problem

Prokuratura bada sprawę debaty w Końskich, zorganizowanej przez… I tu zaczyna się problem, ponieważ do zorganizowania tego sławnego - niesławnego wydarzenia przez długi czas nikt nie chciał się przyznać. Dopiero po pewnym czasie, wypełnionym zapewne gorączkowym namysłem, poinformowano, że za debatę odpowiada komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego.

Gdyby zdecydowano się na ustawienie w roli organizatora TVP, skończyłoby się zapewne na pytaniu, dlaczego państwowy nadawca spełnia kosztowne, niezgodne z zasadami etyki korporacyjnej stacji, zachcianki jednego z kandydatów. Krzysztof Stanowski wysłał pytanie, kiedy i za ile publiczny nadawca zorganizuje mu analogiczny event, odpowiedzi się nie doczekał. Ale wskazanie na sztab tych pytań nie unieważnia, dopisuje do nich jedynie nowe, groźniejsze. Czy nie mamy do czynienia z nieoznakowanym materiałem wyborczym i „przysporzeniem w postaci korzyści o charakterze majątkowym, w postaci organizacji spotkania, jego obsługi technicznej, infrastrukturalnej, organizacyjnej, także w zakresie produkcji sygnału umożliwiającego rozpowszechnianie treści agitacyjnych”. To fragment doniesienia do prokuratury, złożonego przez posłów PiS.

Wydaje się, że to jeden z tych kłopotów, od których ucieka się, wpadając pociesznie dla obserwatorów w kłopoty większe, niczym w komedii. Niestety, chodzi jednak o bardzo ważne, kluczowe dla kraju wybory prezydenckie. TVP wspólnie z Polsatem i TVN organizuje gwarantowaną przez ustawy debatę. Ogłasza jednak, że poprowadzi ją jedna z najbardziej kojarzonych z toporną propagandą twarzy stacji. Nie chce jej większość komitetów i nagle okazuje się, że nikt nie chce przyznać się do decyzji. Panuje dziwny bezwład, może wręcz przestrach, jakby szefowie telewizji zastanawiali się gorączkowo, jak połączyć dalsze spełnianie kaprysów zaplecza Trzaskowskiego ze swoją niepewną sytuacją prawną. I chyba wciąż szukają odpowiedzi, skoro spóźniają się już niemal dobę z obiecaną sztabom decyzją na temat zmiany lub pozostawienia prowadzącej. O co jednak w tym wszystkim chodzi? Jeśli do zmiany nie dojdzie, być może skończy się to bojkotem, a może i konkurencyjną debatą (przed czym ostrzegał zaskakująco rozsądny przedstawiciel komitetu Joanny Senyszyn). Być może nawet w znanym z TV Republika składzie, nawet ekipa Hołowni nie chce już pani Schnepf jako gwiazdy debaty Może więc chodzi o to, by zamiast debaty widz dostał one man show Rafała Trzaskowskiego, któremu ta formuła odejmie stresu, jaki ewidentnie generuje u niego obecność innych ludzi. 
 

Reklama