Dziś ostatni człon się pomija, a właśnie śmierć była głównym zawołaniem rewolucjonistów. Badacze dziejów komunizmu twierdzą, że korzenie tej czerwonej zarazy sięgają rewolucyjnej Francji. Wtedy doszło w departamencie Wandea, który nie zgadzał się na stworzenie „nowych Francuzów”, deptanie tradycji i prześladowanie księży, do pierwszego w nowożytnej Europie ludobójstwa. Zabijano całe rodziny, ludzi masowo topiono w rzekach, z ludzkiej skóry robiono buty, z tłuszczu mydło, księży rżnięto piłami. Próbowano wyprodukować gaz, by wytruć zbuntowanych Wandejczyków, bo gilotyny były za mało wydajne. W 1910 r. do Wandei przybył Lenin, by zapoznać się z tymi metodami terroru i ludobójstwa. Wnioski wyciągnął, w 1917 r. powiedział: „Musimy eksterminować Kozaków. To nasza Wandea”. Czy powinniśmy uczestniczyć w uroczystościach, na których Francuzi uczcili ludobójców, królobójców i morderców katolików?