Niemieccy dziennikarze dotarli również do informacji sugerujących, że broń ta mogła być użyta podczas dramatycznego porwania i strzelaniny z roku 2014 – zginęło wtedy sześciu meksykańskich studentów, a aż 43 zniknęło bez śladu. Do tego w zeszłym tygodniu ujawniono, że mejle byłego prezesa firmy wskazują na przekupywanie niemieckich polityków, by uzyskać zgodę na eksport do Meksyku. Sprawa może mieć poważne reperkusje. Co jeśli się okaże, że szefowie firmy wiedzieli, iż broń może trafić w niepowołane ręce? Co jeśli kartele użyły jej np. przeciwko obywatelom Stanów Zjednoczonych? Głośna ostatnio afera związana z silnikami Volkswagena może wydać się wtedy drobnostką. Warto jednak docenić, że w Niemczech duże koncerny przestają być świętymi krowami. Ciekawe, czy rozliczenia obejmą też firmy zaangażowane w budowę Nord Stream 2?