Przez sześć powojennych lat, do czasu gdy Niemcy podjęły temat o reparacjach dla Żydów, oficjalne kontakty żydowsko-niemieckie nie istniały, a wielu Żydów utożsamiało Niemcy Adenauera z Niemcami Hitlera. Po osiągnięciu trudnego porozumienia w 1952 r. niemieckie odszkodowania przyczyniły się znacząco do rozwoju gospodarczego Izraela. „Rację mieli także ci, którzy przewidywali, że porozumienia o reparacjach i rekompensatach doprowadzą do pojednania” – pisze Tom Segev, izraelski historyk, pisarz i dziennikarz, w książce „Siódmy milion”.
Pierwsze próby uzyskania odszkodowań jeszcze nie od Niemców, a za pośrednictwem mocarstw okupujących niemieckie terytorium, pojawiły się tuż po wojnie i okazały się falstartem. We wrześniu 1945 r. Chaim Weizmann, przywódca syjonistów i przyszły prezydent Izraela, skierował do wszystkich czterech mocarstw okupacyjnych żądanie, by wszelki tytuł do żydowskiej własności pozbawionej spadkobierców przeniesiono na syjonistyczną Agencję Żydowską. Wycenił ją na 2 mln funtów sterlingów, czyli około 8 mln dol. Co do tych postulatów nie było zgody ani wśród mocarstw, ani wśród samych żydowskich organizacji.
Po ponad pięciu latach całkowitego bojkotu relacji z Niemcami, pod koniec 1950 r. Gerszon Awner, dyrektor Departamentu Europy Zachodniej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zadał na piśmie pytanie kilku wyższym urzędnikom, czy dyplomatyczny bojkot powinien być kontynuowany, czy rzeczywistość wymaga zmiany tej polityki. Szlomo Ginosar, chargé d’affaires Izraela we Włoszech, odpowiedział mu, że Izrael powinien podjąć w tej sprawie działania natychmiast. Dlaczego? „W tej chwili Niemcy do nas przychodzą, ale już niedługo nie będziemy im potrzebni; i jeśli chcemy zgody, będziemy musieli sami ich ścigać (…) Przedłużające się wahanie z naszej strony może oznaczać, że w końcu pogodzimy się z Niemcami, nic na tym nie zyskując, a nawet będziemy zmuszeni ich o to prosić jak o łaskę po tym, jak dziś odrzucamy ich gesty”.
Niektórzy historycy wskazują dzień 20 grudnia 1951 r. jako pierwszy oficjalny kontakt między Izraelem a Niemcami, gdy podjęte zostały negocjacje na temat reparacji. Jednak, jak pisze Segev, w rzeczywistości poprzedziły je liczne nieoficjalne i półoficjalne kontakty. Jego zdaniem kluczowe zdarzenia miały miejsce osiem miesięcy wcześniej: „19 kwietnia 1951 r., w godzinach popołudniowych, do hotelu Crillon w Paryżu przybyło dwóch izraelskich urzędników. Dawid Horowic, ówczesny dyrektor generalny Ministerstwa Finansów, a później prezes Banku Izraela, oraz Maurice Fischer, chargé d’affaires Izraela we Francji…”. Byli wysłannikami premiera Izraela Dawida Ben Guriona, a ich rozmówcą był kanclerz Konrad Adenauer. „Było to pierwsze spotkanie na tak wysokim szczeblu między przedstawicielami obu państw – decydujący krok ku pojednaniu między narodami żydowskim i niemieckim” – pisze Segev.
Jak wspominał później Horowic, panowało ogromne napięcie. Adenauer powiedział, że chciałby choć w drobny sposób naprawić wielką krzywdę, jaką Niemcy wyrządzili Żydom. Horowic odpowiedział, że nie ma sposobu na naprawienie krzywd. Nie przybył tu prosić o żadną niemiecką pomoc, a o zwrot zagrabionej Żydom własności. A suma 1,5 mld dol., jakiej się domagają, to zaledwie niewielka jej część.
27 września 1951 r. Adenauer wygłosił w Bundestagu w Bonn historyczne oświadczenie, w którym mówił o „niewyobrażalnych zbrodniach popełnionych w imieniu Niemców” i planach uchwalenia ustaw o reparacjach.
Negocjatorem ze strony żydowskiej został Nachum Goldmann, przewodniczący Konferencji Żydowskich Roszczeń Materialnych wobec Niemiec – koalicji żydowskich organizacji, powstałej w porozumieniu z rządem Izraela.
Negocjacje pomiędzy Izraelem a Niemcami rozpoczęły się 20 marca 1952 r. w Wassenaar koło Hagi w Holandii i po sześciu miesiącach zakończyły się porozumieniem. Jak twierdzi Segev, do porozumienia doszło głównie dzięki temu, że „Goldmann potrafił wywrzeć wrażenie na Adenauerze”, który nawet przesadnie wierzył w jego ogromne wpływy także na amerykański rząd i opinię publiczną. Ponadto Goldmann miał posiadać wiedzę o nazistowskiej przeszłości ważnych postaci w rządzie Adenauera i posługiwać się „groźbami graniczącymi z szantażem”. Na Niemcy naciskano, także zapowiadając utrudnienie ich drogi do wstąpienia do NATO.
Efekt negocjacji, w których obie strony użyły wszystkich dostępnych im form nacisku, ale i poszły na ustępstwa, Segev opisuje następująco: „W sumie rząd niemiecki zobowiązał się zapłacić 3,4 mld marek, czyli około 820 mln dol. Mniej więcej 70 proc. tych pieniędzy zostało przeznaczonych na zakup towarów wyprodukowanych w Niemczech, około 30 proc. na zakup paliw (…). Niemcy zobowiązały się też do wypłacenia ofiarom hitlerowskiego reżimu rekompensat za utraconą własność, lata więzienia i niewolniczej pracy, do jakiej były zmuszane, a także uszczerbek na zdrowiu oraz za długą listę innych doznanych urazów”. Obu niemieckim izbom parlamentarnym ratyfikacja traktatu zajęła pół roku.
Jak stwierdza, Nachum Goldmann lubił potem powtarzać uwagę Ben Guriona, że obaj widzieli dwa cudy: powstanie państwa Izrael i podpisanie traktatu z Niemcami. „Ja doprowadziłem do pierwszego, a ty do drugiego” – miał powiedzieć.
Jak Izrael zainwestował wspomniane sumy pieniędzy? „Przez pierwszych dziesięć lat obowiązywania porozumienia, od 1953 do 1963 r., pieniądze z reparacji pokryły około jednej trzeciej inwestycji Izraela w sieć energetyczną, która potroiła wydajność, i niemal połowę wszystkich inwestycji w kolejnictwo (…). W Niemczech nabyto sprzęt do budowy sieci zaopatrzenia w wodę, odwiertów ropy i obsługi kopalni miedzi w Timnie, a także ciężki sprzęt rolniczy – traktory, kombajny i ciężarówki” – wylicza Segev.
Dodajmy, że Izrael borykał się wówczas z ogromnymi problemami, absolutnie niepasującymi do stereotypu żydowskiej zamożności. Trafiały do niego setki tysięcy imigrantów, z których część była bezdomna, panowało duże bezrobocie, żywność była racjonowana.
Jak realnie wpłynęły na poprawę sytuacji Izraela reparacje? „Podczas dwunastu lat obowiązywania porozumienia o reparacjach produkt krajowy brutto Izraela potroił się; Bank Izraela obliczał, że inwestycjom dokonanym za pieniądze z reparacji można przypisać 15 proc. tego wzrostu oraz 45 tys. miejsc pracy” – pisze Segev. Ponadto „w witrynach sklepów pojawiły się dawno niewidziane towary – owoce, warzywa i różne inne produkty”.
Setki tysięcy osób zaczęły też otrzymywać indywidualne rekompensaty – za utracone fabryki, sklepy, domy towarowe, działki budowlane, domy, mieszkania czy meble. Były też odszkodowania za przerwane studia czy zniweczenie kariery zawodowej.
Jak duże były to wypłaty? „Ocenia się, że rekompensaty z Niemiec otrzymało ponad 250 tys. Izraelczyków. Jednorazowa wypłata dla ocalałych równała się średnio rocznym dochodom. Wiele osób wykorzystało te pieniądze na poprawę warunków mieszkaniowych”.
Jak dotkliwe było to obciążenie dla niemieckich obywateli? „Niemcy nie zapłacili dużo. Eliezer Szinar obliczył, że na reparacje i rekompensaty każdy Niemiec płacił około 40 marek (10 dol.) rocznie przez 15 lat. Takie były dane na 1967 r. Niemcy obliczyli później, że do roku 2030 wypłacą 120 mld marek (od 30 do 60 mld dol., by dostosować się do zmiany w kursie wymiany)”. Taka suma oznaczała, że około 60 mln Niemców miało zapłacić w ciągu 75 lat, co oznacza na osobę, średnio 26 marek rocznie, czyli około pół marki tygodniowo.
Pojednanie
Ben Gurion wygrał. Natomiast Niemcy, płacąc reparację, odnieśli również bardzo wymierny zysk. „Racje mieli także ci, którzy przewidywali, że porozumienia o reparacjach i rekompensatach doprowadzą do pojednania między narodem żydowskim a narodem niemieckim oraz do normalizacji stosunków między Izraelem a Niemcami Zachodnimi” – pisze Tom Segev.
Pełna wersja artykułu ukaże się w najbliższym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”