Wniosek, jaki wysnuły z tego zarówno lewica, jak i Platforma Obywatelska, był prosty – dziecko to zostało zamordowane przez Prawo i Sprawiedliwość. Natychmiast zaczął się swoisty „rajd” czołowych polityków opozycji po wiadomych mediach, z TVN i „Gazetą Wyborczą” na czele. Wszystko służyło jednemu celowi – stworzeniu seansu nienawiści wobec władzy i miotaniu w nią najcięższych oskarżeń, łącznie ze stwierdzeniem, że PiS zabija dzieci. Oczywiście politycy ci powtarzali też te kalumnie za granicą, pasowały idealnie do kłamstw o „strefach wolnych od LGBT” – byle tylko jeszcze bardziej zniszczyć obraz Polski na świecie. Tymczasem dość szybko okazało się, że news ten jest właśnie fake newsem. Oparty był tylko na „anonimowym informatorze” „Gazety Wyborczej”. Inne osoby znające Zuzię – rodzice, szkoła, jej znajomi – zaprzeczyli tym rewelacjom. Warto chwilę przyjrzeć się temu przypadkowi, idealnie pokazuje on bowiem (wybaczcie, Czytelnicy, to słowo, ale pasuje) zbydlęcenie tamtej strony. Po pierwsze, okazuje się, że śmierć dziecka jest dla nich ciekawa tylko gdy umiera osoba, którą można podciągnąć pod kwestie LGBT. Zabija się inne dziecko? Na przykład z powodu biedy? Taka śmierć nie ma dla nich żadnego znaczenia, bo ciężko ją wykorzystać do uderzenia w PiS. Po drugie, używa się trupa dziecka do bieżącej walki politycznej, dodatkowo kłamiąc na jego temat. Nie licząc się ze zdaniem tych, którzy byli najbliżej. W końcu – nie obchodzi ich w żaden sposób, że kłamstwa te uderzają w inne dzieci, niewinne, które zostały w narracji PO i „GW” określone mianem pełnych nienawiści morderców, którzy de facto zabili dziewczynkę z powodu ideologii PiS. A prawdziwa tragedia tego dziecka? Zupełnie ich to nie interesuje.
Ciężko o większe świństwo. Warto więc o tej sytuacji pamiętać, gdy po raz kolejny środowiska związane z PO i lewicą zaczną sobie wycierać gęby słowami takimi jak miłość czy tolerancja.