Pamiętajmy jednak, że ten cały chaos, kryzys i zdominowanie debaty publicznej kolejnymi przykładami bezprawia jest też zwycięstwem naszej patowładzy. Ile się dziś mówi o polskim atomie? O CPK? O żegludze na Odrze bądź polskich terminalach? O komputerze kwantowym? O tych i setkach innych planowanych inwestycji, wspaniałych szans rozwojowych dla Polski, które Tusk ze swoją bandą, w pełni świadomie, utopił? Zamiast tego raz po raz krzyczymy o ich przestępstwach i podłości. Oczywiście, trzeba to robić. Paradoks polega jednak na tym, że bezprawie bodnarowców i giertychowców jest jeszcze do „odkręcenia”. Chociaż będzie to wymagało od propaństwowej, demokratycznej opozycji odwagi oraz determinacji w rozliczaniu winnych i osadzeniu ich w więzieniu, z Tuskiem, Bodnarem oraz Giertychem na czele. Jeśli jednak mowa o wielkich projektach i szansach rozwojowych, tutaj naprawdę nie wszystko zależy od nas. Nawet przy najlepszym rządzie muszą bowiem zaistnieć niezależne od nas okoliczności, jak chociażby odpowiednia sytuacja geopolityczna czy ekonomiczna, aby nam się udało. Inaczej nic z tego. O tym też trzeba Polakom wciąż przypominać. Przed polską propaństwową i demokratyczną opozycją stoi więc bardzo trudne zadanie narracyjne. Z jednej strony musi ona bowiem raportować każde łamanie prawa, konstytucji, każde deptanie swobód obywatelskich przez obecną władzę i pokazywać to obywatelom. Z drugiej – nie może dać się złapać w pułapkę, w której zostanie sprowadzona tylko do reagowania na kolejne świństwa i skandale, podrzucane jej przez uśmiechniętą patologię. Musi komunikować Polakom też idee. To, jak wspaniałe szanse tracą z powodu zaprzaństwu obecnej ekipy. Pokazywać, o jaką Polskę można walczyć. To zresztą było siłą PiS-u w 2015 roku. Czas do tego wrócić.