Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »

Imigrant Tusk, taniec Grodzkiej z Grodzkim

Ludziska mówią, że za poprzedniego rządu było tak źle, że nawet premier Tusk musiał szukać roboty za granicą. Za to za tego rządu jest tak dobrze, że Polacy wracają do ojczyzny za robotą.

Przykład pierwszy z brzegu: znowu Tusk. Donald, jak to Donald, nigdy się nie przepracowywał, teraz też ledwo przyjechał, przemówił raz i drugi, poczem ogłosił, że jedzie… na urlop! Być liderem partii opozycyjnej nad Wisłą i Odrą – toż to życie jak w Madrycie! Pewnie dlatego, że zanim na dobre wrócił, od razu udał się na kanikułę, Tusk nie zdążył jeszcze powiedzieć czegoś na temat Kościoła, biskupów i ludzi wierzących. A dorobek, nie powiem, ma. Sam przecież mówił, że nie będzie klękał przed biskupem. Używając języka jego kolegi z KLD Jana Krzysztofa Bieleckiego, który gdy był premierem, mówił o „panu prymasie”, Tusk nie chciał klękać przed „panem biskupem”, ale przed panią kanclerz to już jak najbardziej. To właśnie tenże Donald, spec od „polityki miłości”, wprowadził pogardliwe pojęcie „mohery”, w którym zawarł wszystko: niechęć do ludzi wierzących, ludzi starszych, ludzi szanujących tradycję. Po powrocie z wakacji najlepiej niech równie daleko trzyma się od Kościoła, jak zwykł to robić w każdą niedzielę i święta.

Nowy-stary szef PO nie ogłosił jeszcze żadnego hasła, ale już widać, słychać i czuć, jakie zawołania mają największe szanse, na przykład: „Precz z PiS-em” albo w ramach stałej personalnej obsesji „Precz z Kaczorem!”. Może Donek pojedzie po bandzie i ogłosi inne: „Więcej jadu!”… Tak, żeby było więcej czadu, trzeba więcej jadu, a limit wyznaczy zakochany w sobie biegacz z Sopotu. Wrócił Tusk, to może teraz pora na inne reaktywacje. Powrót Palikota? Od razu z bimberkiem z własnej fabryki, będzie weselej. Powrót Grodzkiej? Zatańczy z Grodzkim (marszałkiem), wręczy mu list miłosny – koniecznie w kopercie! – będzie śmieszniej. A na koniec, niby bez związku, historia z XVIII-wiecznej Francji. Słynny Talleyrand nie znosił ministra policji Fouché i gdy powiedziano mu, że monsieur Fouché gardzi ludźmi, Talleyrand odrzekł: „Nic dziwnego, ten człowiek zna dobrze samego siebie”…
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Ryszard Czarnecki