Mój przyjaciel, historyk, dość sprawny i rzeczowy, ale jeszcze medialnie nierozpoznawalny (to akurat szkoda), pożalił mi się ostatnio: „Musi być megabieda z ekspertami, skoro już dwa telefony dziś odebrałem z zaproszeniem do tv i radia w temacie polsko-żydowskim”. Dzwoniono z prośbą o komentarz dotyczący opisywanej na naszych łamach książki, która przedstawia Polaków jako morderców Żydów, chciano także posłuchać czegoś o Marszu Żywych i wystąpieniach prezydentów Polski i Izraela, którzy wzięli w nim udział. Mój kolega rzadko występuje w mediach, więc odmówił.
Ale najciekawsze jest, że panowie historycy starszego pokolenia, medialni wyjadacze, nie czuli się na siłach, by rozmawiać na temat, który jest najbardziej drażliwy. No pewnie – zawsze lepiej powiedzieć coś „bezpiecznego” – a to że „Żołnierze Wyklęci to zapomniani bohaterowie, których III RP chciała upokorzyć jak komuna”, albo że „Polska jest ofiarą II wojny światowej”. Ewentualnie co więksi specjaliści zagłębią się w meandry funkcjonowania PZPR lub opowiedzą o micie Józefa Piłsudskiego. By była jasność – o tym wszystkim trzeba mówić. Gorzej, że gdy przychodzi do zajęcia stanowiska w kwestiach „drażliwych”, zostają już tylko najtwardsi fighterzy, jak prof. Sławomir Cenckiewicz, który przebadał ostatnio biografię Mirosława Hermaszewskiego i opowiedział o tym w programie „Warto Rozmawiać”. Ale to kosztuje. Jak napisał po programie współautor książki „SB a Lech Wałęsa”: „Otrzymuję sygnały o wciągnięciu mnie na czarną listę w TVP. Możecie robić, co chcecie, ale prawdy nie zabijecie! Ja bez względu na cenzurę i oportunizm wielu, nie zważając na pozycję i stanowiska, będę robił swoje – Tusk zahartował!”. I o to chyba chodzi. Poruszanie tematów niewygodnych może się źle skończyć – skończą się zaproszenia, nie będzie wystąpień. Dlatego rzuca się na drażliwe odcinki młodych, nieopierzonych medialnie. Gdy przyjdą raz i powiedzą, co myślą, będzie można ich więcej nie zaprosić, nawet gdy zabłysną jak supernowa. I nie będą robić konkurencji specjalistom od bezpiecznych tematów.