Bugajski dodał: „Nie podejmuję się polemizować z antysemitami”. Dziennikarz „GW”, najwyraźniej usatysfakcjonowany odpowiedzią, nie ciągnął tematu. A kolejne pytanie nasuwało się samo. Mogło brzmieć tak: Skoro Maria Fieldorf-Czarska jest antysemitką, to może jej rodzice też byli antysemitami? Nie tylko matka, ale i ojciec? A dalej: Dlaczego zrobił pan film o generale-antysemicie? Może powinien nosić tytuł: „Generał Nil antysemita”? Ale przecież taka osoba to materiał na antybohatera? A skoro zrobił pan film o antysemicie, to może sam pan nim jest, tylko ukrytym. Proszę odpowiedzieć na pytanie: czy jest pan antysemitą? Proszę się przyznać! – takich podstawowych przecież pytań w bardzo skrupulatnej w tej materii gazecie wyjątkowo nie znaleźliśmy. Oburzona Maria Fieldorf-Czarska napisała list otwarty „do Pana Ryszarda Bugajskiego”. Czytaliśmy w nim: „W tym wywiadzie nie tylko nałożył Pan na mnie pieczęć antysemitki, z którą się nie polemizuje, ale też – dla poparcia tej opinii – sfałszował Pan moją wypowiedź sprzed kilku lat dla filmu dokumentalnego Aliny Czerniakowskiej »W sprawie generała Fieldorfa Nila«. Naruszył Pan drastycznie moje dobra osobiste przez sugerowanie Czytelnikowi, że posługuję się tak prymitywnym językiem i że prowadzę jakąś bliżej nieokreśloną walkę z Żydami. Obraził Pan także panią Alinę Czerniakowską, wybitną polską dokumentalistkę, i moich licznych przyjaciół, wśród których są osoby o różnym pochodzeniu, także narodowości żydowskiej”. A w wypowiedzi Marii Fieldorf-Czarskiej chodziło o sędziów i prokuratorów, którzy zamordowali jej ojca.
Generał Fieldorf antysemitą?
Minęła 67. rocznica zamordowania gen. Augusta Emila Fieldorfa. Komuniści powiesili go 24 lutego 1953 roku. A ja wrócę do roku 2009, kiedy na ekrany wszedł film „Generał Nil”. Dwa dni przed premierą w „Gazecie Wyborczej” reżyser Ryszard Bugajski włożył w usta córki „Nila” Marii Fieldorf-Czarskiej niewypowiedziane przez nią słowa, że „generał Fieldorf by żył, gdyby Polską nie rządziła wtedy mafia żydowska”.