Postępowanie od początku budzi wiele wątpliwości, bo nie wpisano w nim obowiązku posiadania przez zainteresowanych kontraktem certyfikatów NATO-wskich. Efekt? O przejęcie kontroli nad Portem Gdynia, z którego korzystają statki Sojuszu, walczą chińskie koncerny będące nie tylko gospodarczym, lecz także wywiadowczym ramieniem Pekinu. Dziś chyba tylko naiwniacy wierzą, że przedsiębiorstwa z Chin prowadzą normalny biznes. Dlatego wybór takiego podmiotu na wieloletniego operatora strategicznego polskiego portu morskiego byłby kompromitacją zarówno rządu, jak i służb specjalnych, które monitorują postępowanie.