„Liczne zwierzęta posiadają rozległe obrażenia głowy i szyi, a także płaty wyskubanego futra i zdartej skóry na tułowiu. U niektórych rany są zasklepione ropą i strupami, w większości jednak są otwarte, nabiegłe krwią i widoczna jest tkanka mięśniowa” – takie panują realia na fermie norek Rajmunda Gąsiorka, związanego z PO bonzy przemysłu futrzarskiego, co ujawnili aktywiści z organizacji Otwarte Klatki. Gąsiorek oburzył się tym i pozwał ich do sądu, gdzie przekonywał, że „każdy hodowca kocha zwierzęta jak własne dzieci”. Sąd nie podzielił jego zdania i uznał, że porównanie jest niestosowne, jeśli uwzględnić, iż norki zabija się, by uzyskać z nich futra. Stwierdził też, że ujawniający horror z fermy Gąsiorka kierowali się „wyższym interesem społecznym”. Podobnym interesem będzie niewątpliwie jak najszybsze wprowadzenie zakazu hodowli, nad czym pracuje sejmowa większość.