Gdy o demografii wypowiada się miliarder, to można się spodziewać, że będzie mówił o przeludnieniu i koniecznej z nim walce. Jednak Elon Musk, założyciel Tesli i SpaceX, jeden z wizjonerów mówiących o konieczności kolonizacji Marsa i sztucznej inteligencji, akurat w tej kwestii wypowiada się zupełnie inaczej.
Jego zdaniem powodem do zmartwienia wcale nie jest to, że rodzi się zbyt dużo dzieci i grozi nam przeludnienie, ale wręcz przeciwnie – to, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci grozi nam demograficzna zapaść związana z tym, iż w ogromnej części świata kobiety rodzą za mało dzieci i nie następuje naturalna zastępowalność pokoleń. „Światowa populacja zmierza ku zapaści, ale tylko nieliczni to dostrzegają czy się o to troszczą” – podkreśla Musk. Nie oznacza to przy tym, że nagle stał się zwolennikiem obrony życia. Gdy mówi o chińskiej polityce jednego dziecka, wcale nie odnosi się do dramatu przymusowych aborcji, ale jedynie do wskaźników gospodarczych. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że jego przesłanie jest bardzo podobne do tego, które od lat prezentowane jest przez obrońców życia i rodziny: to nie dzieci są problemem, ale to, że się nie rodzą.