Za to takiej fali promocji i obniżek, jaka pojawiła po wprowadzeniu zakazu handlu, sobie nie przypominam. Duża sieć marketów ogłasza wielkie sobotnie przeceny. Obniżki w innych dyskontach są tak powszechne, że Polska Izba Handlu nazywa je wręcz „agresywnymi”. Jeden z przewoźników kolejowych w niehandlowe niedziele zapewnia bezpłatną podróż rodzicom z dziećmi do lat 16. Można by tak długo wymieniać. Jak można w takiej sytuacji mówić, że zakaz handlu w niedzielę naraża obywateli na koszty? Czyżby eksperci FOR-u nie chodzili na zakupy i realia ekonomiczne znali jedynie z opowieści?