Przecież to Tusk – będąc niegdyś premierem – rozpoczął reset w relacjach z Rosją. Jego przyboczni i podlegli szefowie służb gorliwie wykonywali swoje działania, bratając się z ludźmi Władimira Putina i funkcjonariuszami planującej już wówczas inwazję na Ukrainę Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Z kolei Orlen kierowany przez Jacka Krawca przelewał do handlujących rosyjską ropą podmiotów związanych z Kremlem dziesiątki miliardów dolarów.
Dziś ci sami ludzie mieliby rozliczać rzekome rosyjskie wpływy za rządów ugrupowania, które te wpływy ujawniło i próbowało zneutralizować? Na dodatek komisję, która miała to wszystko szczegółowo wyjaśnić i wskazać winnych, zlikwidowano. Na Kremlu zabraknie szampanów.