Ten „negacjonizm” nie jest niestety dobrym sygnałem. Nie jest bowiem tak, że Polska była narodem samych Ulmów, samych Sendlerowych i samych Sławików, i że nigdy żaden Polak do zbrodni przeciw Żydom, czasem motywowanych antysemityzmem, a czasem zwyczajnym pragnieniem bogactwa czy zemsty, nie przyłożył ręki. Tacy Polacy też byli i tak jak jesteśmy dumni z tych, którzy z wielką odwagą, narażając się na utratę własnego życia, ratowali żydowskich współobywateli, tak powinniśmy się wstydzić za tych, którzy zachowywali się zupełnie inaczej. Udawanie, że ich nie było, że każde przypomnienie o szmalcownikach, zdrajcach jest atakiem na naród, jest zwyczajną przesadą, zafałszowaniem naszych dziejów. A do tego wcale nie służy wychowaniu kolejnych pokoleń.
Duma i wstyd
Cieszę się, że zarówno polski premier, jak i minister spraw zagranicznych nie ulegają histerii i broniąc rzeczowo i wytrwale dobrego imienia Polski, są w stanie się przyznać również do udziału Polaków w czynach haniebnych. Chodzi oczywiście o mord w Jedwabnem, w którym udział Polaków (co akurat jest dość dobrze udokumentowane) jest od jakiegoś czasu także przez prawicowych polityków kwestionowane.