Wzmożenie, które ogarnia lewicę, gdy na horyzoncie pojawia się choćby tylko zapowiedź starań o skuteczniejszą ochronę życia, objawia się zwykle histerycznymi akcjami na ulicy i w mediach. Aborcyjna wojna rozkręca się na nowo. Racjonalne rozważania nie działają, bo wszystkie argumenty już dawno zostały zużyte. Konflikt więc rozgrywa się w obszarze emocji. To właśnie one najsilniej kształtują postawy, wyobraźnię moralną i budują światopogląd. W tym procesie ogromną rolę odgrywa język. Niestety wszystko wskazuje na to, że kontrolę nad językiem przejęli aborcjoniści. Nie chodzi mi tu o bezczelne odwracanie przez aborcjonistów znaczenia słów, np. „Ratujmy kobiety” czy „Aborcja w obronie życia”. Chodzi o pozornie neutralną terminologię. Większość dziennikarzy, redaktorów, nawet po stronie konserwatywnej, świadomie czy nie, uprawia semantyczną manipulację. Najczęściej stosowana zbitka słowna to „zaostrzenie prawa aborcyjnego lub zniesienie prawa do aborcji”. Po pierwsze, inicjatywa, która ma ocalić przed zabiciem dzieci, u których stwierdzono upośledzenie, nazwana jest zaostrzeniem. Jeśli jest coś zaostrzonego, to są to metalowe szczypce abortera, którymi wyrywa i kawałkuje ciałko dziecka. Po drugie, nie istnieje nic takiego jak prawo do aborcji. W Polsce istnieje prawo chroniące życie. „Prawo do życia podlega ochronie...” – tak brzmi pierwszy artykuł ustawy. Owszem, ustawa w szczególnych sytuacjach dopuszcza przerywanie ciąży, ale nie zmienia to faktu, że prawo ukierunkowane jest pozytywnie, chroni życie. Diabelską sztuczką jest nazywanie ustawy „prawem do aborcji”, a celem tej manipulacji jest wytworzenie przekonania, że aborcja jest jakimś szczególnym dobrem, należnym przywilejem, którego „restrykcyjna ustawa” zabrania. Choć wiem, że w Boże Narodzenie, a nie w Wielkanoc, zwierzęta mówią ludzkim głosem, mimo to chciałbym, aby te święta przemieniły dziennikarskie barany i osiołki tak, by zaczęły wreszcie mówić (i pisać) ludzkim językiem.
Ćwiczenia z języka polskiego
Diabelską sztuczką jest nazywanie ustawy „prawem do aborcji”, a celem tej manipulacji jest wytworzenie przekonania,że aborcja jest jakimś należnym przywilejem, którego „restrykcyjna ustawa” zabrania.