Ojciec Giertycha jako autorytet „GW”, który na łamach tej gazety odwodzi od głosowania na PiS. Maciej Stuhr czytający małym dzieciom książki o seksie przed snem, w ramach jakiejś kolejnej idiotycznej kampanii polityczno-światopoglądowej. Przykłady, o różnej wadze i z różnych przestrzeni, mógłbym mnożyć. Łączą je dwa aspekty. Agresja i niesłychany kretynizm. A są to oczywiste znaki, że Platforma rozpoczęła swoją kampanię wyborczą. I zapewne, niestety, będzie jeszcze gorzej i jeszcze głupiej. Ale mimo że mam naprawdę wielką wiarę w PO, jeśli chodzi o dno, jakie jest w stanie osiągnąć, i o chamstwo przekazu politycznego, to jednak jedna akcja mnie nawet zadziwiła. Chodzi o filmiki „Nie świruj, idź na wybory”, w których różni celebryci po prostu… nabijają się z osób umysłowo chorych, sugerując też, że jeśli ktoś nie podziela ich poglądów politycznych, to jest wariatem. I przyznam szczerze, że gdy zobaczyłem te obrzydliwe kpiny, to pomyślałem, że ja właściwie chciałbym, żeby ta cała zgraja celebrytów od PO była wariatami.
Miałaby wtedy w sobie coś ludzkiego, mógłbym jej współczuć. Wiele można powiedzieć o Lisach, Hartmanach, Pszoniakach, Stuhrach itd… Że koniunkturalni, bezideowi, agresywni, prymitywni i chamscy, że pełni nienawiści… Ale jedno jest pewne. Są najzupełniej przy tym normalni. A „najzabawniejszym”, chociaż to śmiech przez łzy, elementem tej akcji jest reakcja samego Pszoniaka. Otóż zadziwiły go negatywne opinie na temat jego występu. „Nikt nie mógł tego przewidzieć” – oznajmił. Pięknie w ten sposób podsumował nie tylko siebie, lecz także swoich politycznych mocodawców. Są oni nie tylko wątpliwej kondycji moralnej, ale poza wszystkim są kompletnymi pajacami.