Natomiast wspomniał, że święta nie będą łatwe, bo „bolą nas ceny, codziennie wyższe, i niepewność przyszłości. Ale czujemy, że zło truchleje, że rodzi się nadzieja” oraz „że światło zawsze wygrywa z mrokiem”. Nie wszystkich polityków stać na takie jasne obietnice, a tu proszę, Donald Tusk to zrobił i zapewne wierzy w swoje słowa. Wprawdzie w ubiegłym roku mówił, że jak nie spełnią się jego życzenia, to… zrezygnuje z dalszej kariery politycznej. Niestety, jakoś nie zrezygnował, ale jak to bywa u tego pana, to tylko obiecanki cacanki. Natomiast w życzeniach noworocznych puścił całkiem wodze fantazji i dał do zrozumienia, że po jego zwycięstwie w jesiennych wyborach zlikwiduje: „drożyznę, złodziejstwo, czasami wręcz niewiarygodną głupotę władzy”. Takie to bajki z mchu i paproci opowiada Polakom były premier, który o mało nie doprowadził Polski do bankructwa!