Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Tadeusz Płużański,
31.01.2020 20:46

Auschwitz na co dzień

Za nami 75. rocznica wyzwolenia KL Auschwitz (choć wolę określenie wejścia/zajęcia obozu) przez Armię Czerwoną. Ale Auschwitz to też codzienność działającego na miejscu niemieckiej fabryki śmierci muzeum.

Codzienność, która jest pełna nierozwiązanych problemów – pamięci o pierwszym transporcie Polaków z Tarnowa 14 czerwca 1940 roku, miejsca w dziejach obozu postaci i misji rtm. Witolda Pileckiego, kłopotów z polskimi symbolami: flagami, hymnem. Jednak chyba najgorszą wizytówką współczesnego muzeum Auschwitz jest sytuacja, która miała miejsce pięć lat temu. Wówczas bowiem obecna wciąż (niestety!) dyrekcja nie zaprosiła na obchody dzieci rtm. Pileckiego, ochotnika do Auschwitz, a zaprosiła… wnuka komendanta obozu – Rainera Hoessa. Ale nie tylko o więzy krwi tu chodziło, lecz o interesy kolejnego z rodu „nazistów” – a może jednak Niemców. Młody Hoess zasłynął tym, że próbował sprzedać muzeum Jad Waszem w Jerozolimie (tam, gdzie teraz odmówiono głosu prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie) pamiątki po swoim dziadku (w tym rodzinne zdjęcia), a także po innym „naziście” – a może jednak Niemcu – dr. Mengele. Kiedy placówka – trudno się dziwić – odmówiła, Hoess kombinował dalej. W końcu jeden z Żydów zabrał go do Auschwitz, gdzie samodzielnie – ze względu na nazwisko – Hoess nie miał prawa wstępu. Na miejscu nie chciał jednak odwiedzić Birkenau, interesując się przede wszystkim willą, w której mieszkał jego dziadek. Z „sentymentalnej” podróży powstał film, w którym Hoess i wnukowie innych „nazistów” opowiadają o cierpieniu i poczuciu winy.

Gdy Rainer Hoess został już celebrytą, skruszonym potomkiem „nazisty” – a może jednak Niemca – zaczęły się nim interesować media. Na pytanie o chęć zysku, kłamał, że inicjatywa kupna/sprzedaży zdjęć „nazistów” – a może jednak Niemców – nie wyszła od niego, tylko z Jad Waszem. Izraelscy dziennikarze prześwietlili wnuka komendanta, ustalając sensacyjne szczegóły: że miał problemy finansowe, siedział w więzieniu, miał na swoim koncie oszustwa, fałszerstwa dokumentów, kradzieże, a nawet przemoc fizyczną.

Reklama