Po raz pierwszy chyba w historii Erywań został udekorowany flagami amerykańskimi. Antyamerykański wiec zgromadził ledwie kilkadziesiąt osób, a przecież Armenia to kraj prorosyjski i strefa wpływów Rosji. Na zmianę nastrojów oczywiście wpływa to, że Rosja nie pomaga Armenii w wojnie z Azerbejdżanem, a nawet czasem można odnieść wrażenie, że dogaduje się z nim i Turcją ponad głowami Ormian. Dlatego Ormianom powoli spadają prorosyjskie klapki z oczu. Niemniej jest za wcześnie, by świętować wyciągnięcie Armenii ze strefy wpływów Rosji. Nadal stacjonują tam wojska rosyjskie, nadal pełno wśród diaspory ormiańskiej na świecie agentów i innych aktywów Moskwy. Ale myślę, że marsz Armenii na Zachód powoli rusza, zwłaszcza że Rosja zanika na naszych oczach.
Amerykańskie flagi w Erywaniu
Przewodnicząca amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi odwiedziła Armenię, strefę wpływów Moskwy. Jest to pierwsza wizyta amerykańskiego polityka takiego szczebla w Armenii od 1991 r., czyli odkąd kraj ten jest formalnie niepodległy. Można tę wizytę porównać do swego rodzaju demonstracji, tak jak wizytę tej samej Pelosi na Tajwanie, co rozwścieczyło Chiny.