Jest to więc dziedzictwo „russkiego miru”, który teraz słusznie został uznany za głównego wroga Zachodu i wolności. Wiele lat zajęło zachodnim liberałom i lewicy zrozumienie faktu, jak wielkim zagrożeniem dla wolności i godności człowieka jest Moskowia. Kto wie, może w następnych latach logicznie połączą to z aborcją i przestaną brać ją na sztandary, bo wstyd. Tak jak wielu Polaków, naprawdę wierzę w wolność i wartości świata Zachodu. Na przykład państwo nie powinno wtrącać się do życia intymnego obywateli, o ile zachowania seksualne nie krzywdzą i nie szkodzą stabilności społecznej. Ale aborcja to co innego. Tu narusza się podstawową wolność, podstawowe prawo do życia najsłabszego – nienarodzonego dziecka. Demokratyczne państwo właśnie po to jest, żeby bronić najsłabszych.