Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
29.07.2016 21:46

Raport z radosnego miasta

Mimo gorąca młody, ciemnoskóry człowiek tańczy i wymachuje do rytmu wielką flagą.

Mimo gorąca młody, ciemnoskóry człowiek tańczy i wymachuje do rytmu wielką flagą. Początkowo widzę biało-czerwone pasy – myślę, to flaga kubańska, za chwilkę jednak dostrzegam błękitny prostokąt z półksiężycem i gwiazdą. Dobiega końca uwielbienie, które jest ostatnim akordem porannej mszy św. odprawianej w wielkim namiocie. Pieśń śpiewana jest w kilku językach, a tekst pokazuje się na ogromnym telebimie. Uczestnikom liturgii towarzyszą chór i orkiestra. – Przyjechaliśmy z Malezji i choć to kraj w większości muzułmański, wyznawcy Chrystusa stanowią u nas 10 proc. – mówi człowiek z flagą. W Centrum Nowej Ewangelizacji, na kampusie AGH w Krakowie, Azjaci to stosunkowo liczna grupa. Obok Malezyjczyków jest sporo katolików z Filipin. Przyjechali tu ze swoim arcybiskupem Luisem Antonio Tagle z Manili. Na tydzień przed głównymi wydarzeniami ŚDM ruszył w Krakowie program rekolekcji dla 1500 wolontariuszy Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji 2016. To niezwykłe towarzystwo. Przedstawiciele obu Ameryk, liczna grupa Francuzów, Holendrzy, Ukraińcy i oczywiście najliczniejsi Polacy. Ciekawostkę stanowi 45-osobowa grupa młodych katolików – śpiewaków i muzyków z Białorusi, z parafii prowadzonych przez polskich kapłanów. (Ich przyjazd był możliwy dzięki wsparciu Stowarzyszenia Wspólnota Polska). Dla tych młodych ludzi pobyt na ŚDM jest wyjątkowym doświadczeniem spotkania z Kościołem powszechnym. Ludzie opowiadają swoje historie i wystarczy, że opisują zwykłą codzienność – działa to bardzo odświeżająco. Doświadczenie chrześcijan z Malezji, gdzie katolicy żyją pod ciągłą presją islamu, zderza się ze świadectwem Białorusinów i Ukraińców. O realiach, w jakich pełni misję Kościół w Kanadzie, świadczą przypadki aresztowania działaczy pro-life za organizowanie pikiet antyaborcyjnych. Duże wrażenie zrobił na widzach spektakl Francuzów, którzy do współczesnych przebojów muzyki pop zainscenizowali pantomimę obrazującą historię syna marnotrawnego. Wymowny jest wybór właśnie tej ewangelicznej przypowieści przez przedstawicieli zlaicyzowanej republiki, określanej niegdyś „najstarszą córą Kościoła”. Wielojęzyczny skład uczestniczy najpierw w rekolekcjach i warsztatach pod przewodnictwem biskupa Grzegorza Rysia, by później wyjść na ulice miasta, do pielgrzymów, mieszkańców, turystów i dzielić się radością wiary. Międzynarodowy zespół wolontariuszy stanowi też zabezpieczenie koncertów, takich jak „Jednego Serca, Jednego Ducha”, który miał miejsce na krakowskim Rynku. Koncert, choć angażuje wszystkie atrybuty masowej muzycznej imprezy, jakich w Polsce przecież odbywa się wiele, okazał się jednak w pewnym sensie wyjątkowy. Nie tylko przez wspaniały, profesjonalny i porywająco zagrany program. Nie widać było napitych, wulgarnych typów, wydekoltowanych „princess dresiarek”, nikt nie tłukł butelek, a po koncercie służby oczyszczania prawie nie miały roboty. Poczucie wspólnoty, pogoda ducha, atmosfera przyjaźni są tak powszechne, że wielojęzyczny tłum nie potrzebuje właściwie tłumaczy ani animatorów, by dobrze się ze sobą czuć i dobrze się bawić. Wyczuwalna jest więź, która ma moc pokonywania bariery języka, rasy, kultury. Choć jest dopiero poniedziałek, 25 lipca, dzień przed rozpoczeciem głównego programu, miasto tętni już innym rytmem. Czujemy, jak podnosi się poziom. Chrześcijaństwo jest radosne, potwierdzają swą postawą młodzi ludzie, których w coraz liczniejszych grupach spotykam na ulicach Krakowa.
Reklama