„Dla Polaków listopad niebezpieczna pora”. Przesunęło nam się na lipiec.
W pierwsze lipcowe dni 1941 r. Niemcy wystrzelali lwowskich profesorów, 10 lipca zrobili Jedwabne i kolejne pogromy Żydów. W lipcu 1943 r. aresztowali z donosu gen. Stefana Grota-Roweckiego. A 4 lipca w katastrofie lotniczej w Gibraltarze zginął gen. Władysław Sikorski – i naczelnych polskich dowódców już nie było. 11 lipca 1943 r. Wołyń – ukraińskie ludobójstwo na Polakach w imię czystki etnicznej. W lipcu 1944 r. Warszawa czekała, że Sowieci ruszą z pomocą, w sierpniu nadzieje upadły. Z kolei w lipcu 1945 r. sowiecka obława augustowska wyniszczyła niedobitki. Myślałam o tym na kolejnym pogrzebie polskiego patrioty – Andrzeja Cieleckiego, fizyka, powstańca warszawskiego, człowieka niezwykłego, twórcy Radia Jutrzenka AK. Zmarł 6 lipca w wieku 89 lat. Ostatnio za często bywamy na Powązkach Wojskowych. Wymarło niemal pokolenie akowskie, Pan Bóg bierze już szeroką ręką z półki Solidarności. Jak Andrzej, jak Piotr Skórzyński, jak tylu innych, należał do tych, którzy nie godzili się na nikczemnienie świata. I działał. Żona Andrzeja, Ela, ma zamiar kontynuować jego dzieło.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#II wojna światowa
#profesorowie lwowscy
#Niemcy
Teresa Bochwic