Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
18.03.2016 19:59

Polski jubileusz i brytyjski musical

Z oficjalnych komunikatów dowiadujemy się, że prócz programu liturgicznego 15 kwietnia odbędzie się uroczysta sesja obuizb parlamentu, a 16 kwietnia na stadionie koncert, którego głównym punkt

Z oficjalnych komunikatów dowiadujemy się, że prócz programu liturgicznego 15 kwietnia odbędzie się uroczysta sesja obuizb parlamentu, a 16 kwietnia na stadionie koncert, którego głównym punktem będzie... musical „Jesus Christ Superstar”.

Inicjatywa, by godnie i z należnym rozmachem uczcić 1050. rocznicę chrztu Polski, pojawiła się kilka lat temu. Wystarczająco wcześnie, by profesjonalnie przygotować cykl wydarzeń i imprez, które roboczo nazwano Expo Christianitatis. Nazwa, choć kojarzy się z wystawą czy prezentacją – specjalnie nawiązywała do języka używanego w marketingu, odzwierciedlała bowiem idee spotkania w celu wzajemnego, lepszego poznania się. Bo to właśnie Poznań, przede wszystkim z racji historycznych, miał być miejscem tego wielkiego wydarzenia. Planowano zaproszenie do Poznania Papieża, a także aktywnych i zaangażowanych chrześcijan z całej Europy  (i nie tylko), by stworzyć miejsce wymiany myśli i doświadczeń. W programie miały się znaleźć prezentacje, sympozja naukowe, koncerty, premiery filmów i prawykonania specjalnie napisanych na tę okazję dzieł oratoryjnych, symfonicznych czy widowisk estradowych. Osią obchodów (co zupełnie zrozumiałe) miała być oczywiście liturgia. Nie bez znaczenia miało być sięganie do doświadczeń Lednicy, a także wielkich koncertów muzyki uwielbienia „Jednego Serca, Jednego Ducha”, które od kilkunastu lat, w uroczystość Bożego Ciała, ściągają do Rzeszowa kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Mając na uwadze sytuację katolików i w ogóle chrześcijan w Europie, Expo Christianitatis mogło stać się tym, czym niestety nie stały się Zjazdy Gnieźnieńskie, od lat samoograniczające się do specyficznej i paradoksalnie dość zamkniętej grupy „katolików otwartych”, skupionych wokół „Tygodnika Powszechnego”, „Więzi” i KAI. Podjęcie realnych problemów, wobec których stają europejscy katolicy, przygotowanie raportu dotyczącego sytuacji chrześcijan w życiu publicznym, wobec coraz bardziej brutalnej ofensywy cywlizacji śmierci, oraz próba tworzenia platformy wspólnych przedsięwzięć (jak choćby One of Us) – to zaledwie część możliwych inicjatyw. Jestem też w stanie wyobrazić sobie festiwal kultury chrześcijańskiej prezentujący największe dzieła muzyki sakralnej Kilara, Pendereckiego, Góreckiego, a także specjalnie napisane na tę okazję utwory wybitnych polskich kompozytorów, np. Pawła Łukaszewskiego, Włodka Pawlika, Stanisława Moryto, lub kompozycje młodych twórców wyłonionych w konkursie. Z kilkuletnim wyprzedzeniem możliwe było zarezerwowanie terminów u czołówki polskich artystów występujących na co dzień na najlepszych scenach świata: Aleksanrdy Kurzak, Olgi Pasiecznik, Mariusza Kwietnia, Krystina Adama Krzeszowiaka czy Piotra Beczały. Za pulpitem dyrygenckim mógłby stanąć młody i rewelacyjny Krzysztof Urbański… Mógłby, ale nic z tego. Z różnych powodów – wśród nich z powodu braku środków, ale i braku wyobraźni oraz odwagi – takiego programu nie będzie. Z oficjalnych komunikatów dowiadujemy się, że prócz programu liturgicznego 15 kwietnia odbędzie się uroczysta sesja obu izb parlamentu, a 16 kwietnia na stadionie koncert, którego głównym punktem będzie... musical „Jesus Christ Superstar”.

Trudno o bardziej prowincjonalny i artystycznie nietrafiony pomysł. Co ma brytyjski, hipisowski musical sprzed 45 lat do polskiego jubileuszu? Nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo trzeba być odklejonym od tego, co w polskiej chrześcijańskiej kulturze się dzieje, jak wielka musi być ignorancja i jak mała wyobraźnia, by się na coś takiego zdecydować.   
Reklama