W sobotę ulicami Warszawy przeszli przeciwnicy PiS, w niedzielę zwolennicy partii rządzącej. Ani przeciwko pierwszym, ani drugim nie wyprowadzono armatek wodnych i policyjnych prowokatorów, nikt nie zatrzymywał dziennikarzy za relacjonowanie tych manifestacji, a z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia za rządów PO. Opozycja w demokratycznym państwie ma prawo manifestować na ulicach. Komitet Obrony Demokracji korzysta więc właśnie ze swoich demokratycznych praw, które według nich są zagrożone. W pierwszym szeregu w sobotę szli politycy partii, które rządziły, kiedy masowo stosowano represje względem manifestantów i kiedy zamykano w aresztach dziennikarzy relacjonujących protesty.
To jeden z wielu paradoksów wskazujących na to, że demokracja ma się dziś świetnie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Michał Rachoń