Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Dorota Kania,
17.04.2015 15:18

Obsesje Tomasza Lisa

Redaktor naczelny tygodnika „Newsweek” musi zapewne przeżywać trudne chwile. Jego pięcioletnie wysiłki poszły na marne.

Redaktor naczelny tygodnika „Newsweek” musi zapewne przeżywać trudne chwile. Jego pięcioletnie wysiłki poszły na marne. Zohydzanie Polakom katastrofy smoleńskiej, serwowanie kłamstw przy pomocy podległych mu dziennikarzy przyniosły mizerne efekty. Okazuje się, że pięć lat po tragedii smoleńskiej coraz więcej ludzi uważa, że śmierć polskiego prezydenta, jego małżonki i towarzyszących im przedstawicieli elit nie była przypadkowa.

„Po stronie nie-PiS-owskiej ludzie wciąż zachodzą w głowę, że ponad 30 proc. Polaków może wierzyć w zamachowe brednie” – biadoli Tomasz Lis w ostatnim „Newsweeku”.

No właśnie, jak to jest możliwe? Przecież Lis et consortes wylewali kubły pomyj na prawicę i jej zwolenników. W serwowaniu drwin, chamstwa i plugastwa nie mieli granic. I nagle okazało się, że to wszystko na nic. Że z roku na rok rośnie liczba osób, które nie wierzą w rządową wersję katastrofy.

Rośnie także liczba osób, które coraz bardziej nie ufają Rosji, co musi być szczególnym ciosem dla Tomasza Lisa. To przecież on przeprowadził ugrzeczniony wywiad z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Nikt inny jak Tomasz Lis już po katastrofie smoleńskiej cieszył się, że nareszcie nastąpił „reset” w stosunkach polsko-rosyjskich i teraz generalnie będzie zgoda i wzajemna przyjaźń. A stosunek Lisa do Rosjan najlepiej oddaje zdanie z jego ostatniego wstępniaka w „Newsweeku”: „Z Rosjanami nie ma się co szarpać”. Ileż odwagi zawarł w tym zdaniu – trudno oprzeć się zachwytom!

Smoleńska obsesja

„Mieliśmy po 10 kwietnia erzac pojednania, po którym wylądowaliśmy w jakże polskiej instytucji – w piekle” – pisze dziś naczelny „Newsweeka”.

A co on robił przez pięć lat?

„Polityk, który niemal został wiceszefem Parlamentu Europejskiego, oświadcza, że Rosja szykuje się do wojny z Polską. I w zasadzie mało kto jest zaszokowany. Paranoi jest wokół nas tyle, że jedna paranoiczna wypowiedź więcej czy mniej na nikim nie robi już wrażenia” – pisał Lis na łamach „Wprost” pół roku po katastrofie. A dwa dni przed uroczystością Wszystkich Świętych 2010 r., 30 października kierowany przez Lisa tygodnik opublikował tekst – jak napisano w zajawkach – na postawie informacji z akt śledztwa prowadzonego w sprawie katastrofy smoleńskiej przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. I według „Wprost” dowódca Sił Powietrznych RP gen. Andrzej Błasik mógł być skonfliktowany z załogą Tu-154. Tygodnik przytoczył też fragmenty zeznań świadczące o tym, że generał w trakcie lotu często siadał za sterami.

Pierwszego listopada wdowa po generale Ewa Błasik poszła razem z dziećmi na cmentarz.

– Nie mogłam spokojnie stać przy grobie męża, bo ludzie syczeli: „Ten, co zabił”. Nie dano mi nawet przed tym dniem Wszystkich Świętych spokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie przerwie tych oszczerczych ataków, dlaczego nikt nie myśli, co my czujemy – tak o swoich dramatycznych przeżyciach mówiła Ewa Błasiak w filmie „Pogarda”.

Dwa tygodnie później wojskowi śledczy na konferencji prasowej stwierdzili, że dowódca wojsk lotniczych gen. Andrzej Błasik nie pilotował rządowego tupolewa w chwili katastrofy.

Czy Lis kogokolwiek przeprosił? Nic z tych rzeczy. Nadal podsycał ogień w swoim palenisku, na którym chciał spalić w ogniu pogardy PiS, a przede wszystkim jego prezesa.

Podobnie zachowuje się jego zastęp, chociażby Henryk Sawka. W ostatnim numerze „Newsweeka” narysował żołnierza z karabinem, postać w generalskiej czapce, trumnę i podpis „zmieścisz się śmiało”. No naprawę, artystyczny majstersztyk, panie Sawka! Zasługuje na rysunkową Hienę Roku.

Chory na Kaczyńskiego

Czytając teksty Tomasza Lisa z ostatnich pięciu lat, naprawdę trudno znaleźć taki, w którym nie pojawiałby się Jarosław Kaczyński. Jego nazwisko jest odmieniane we wszystkich przypadkach, a Lisowi już brakuje pomysłów, jak by tu jeszcze obrazić prezesa PiS. Najnowsza okładka „Newsweeka” jest dopełnieniem tej obsesji – Jarosław Kaczyński jest przedstawiony jako zamachowiec smoleński. Okładkę na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich skrytykowali dziennikarze i wydawcy, a jedną z najtrafniejszych opinii napisał Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu”. „To wygląda na obłęd, jaki redaktor naczelny »Newsweeka« ma w stosunku do PiS u, ale przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiem, czy nie powinny się tym zająć wyspecjalizowane jednostki medyczne, bo to jest kolejna okładka, która pokazuje w złym świetle – w najgorszym, jakie można sobie wyobrazić – opozycję w demokratycznym kraju” – czytamy w tekście Jastrzębowskiego.

Obsesja Kaczyńskiego nie jest u Lisa zjawiskiem ostatnich pięciu lat: ta przypadłość trapi obecnego redaktora naczelnego „Newsweeka” od co najmniej 10 lat, czyli od dnia, gdy Lech Kaczyński został prezydentem RP, a Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne.

Całość artykułu w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane