Ujawniony w sobotę zapis rozmowy pomiędzy b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim a ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim potwierdził związki szefa polskiej dyplomacji ze środowiskiem Wojskowych Służb Informacyjnych. To, czego do tej pory można było się domyślać, obserwując zachowanie i wypowiedzi Sikorskiego, teraz znalazło potwierdzenie.
Kolejne dni przynoszą kolejne rewelacje na temat rzeczywistego funkcjonowania naszego państwa. Czytając zapis rozmów czołowych polskich polityków czy też ludzi ze strategicznych spółek skarbu państwa,
trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy dialogi z gangsterskiego filmu. Rozmowy ludzi, którzy mają być przedstawicielami polskich elit, są jakby żywcem wzięte z „Chłopców z ferajny” – kultowego filmu gangsterskiego Martina Scorsese, w którym bohaterowie posługują się wulgarnym językiem i są podporządkowani mafijnym regułom.
Sikorski w operacji ZEN
W 2002 r. Aleksander Makowski, były funkcjonariusz komunistycznej bezpieki, a po 1991 r. współpracownik Wojskowych Służb Informacyjnych, obiecywał m.in. wskazanie w Afganistanie kryjówek czołowych członków Al-Kaidy, w tym Bin Ladena. Ówczesny szef Urzędu Ochrony Państwa Zbigniew Siemiątkowski niezwykle sceptycznie podchodził do „rewelacji” Makowskiego, uważając, że może on być konfabulantem, a jego źródła mogą być inspirowane. Ofertą Makowskiego zainteresowały się WSI – Makowski zainkasował ponad 100 tys. dol. za rzekome zapewnienie ochrony wywiadowczej polskim żołnierzom w Afganistanie oraz za wskazanie kryjówki przywódców Al-Kaidy.
Sprawa ujrzała światło dzienne w 2007 r. podczas prac komisji likwidacyjnej i została opisana w raporcie z weryfikacji WSI. Zostało także złożone doniesienie do prokuratury: tajne postępowanie dotyczyło „wprowadzenia w błąd organów państwowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i dezinformacji wywiadowczej oraz niedopełnienia obowiązków, których mieli się dopuścić ustalona osoba cywilna i żołnierze byłych Wojskowych Służb Informacyjnych”. W ubiegłym roku śledztwo zostało umorzone przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie i mimo strat poniesionych przez skarb państwa sprawa nie miała dalszego ciągu.
„[…] Wiesz, na czym polegała operacja ZEN, którą Macierewicz ujawnił? To była operacja, nadzorowałem ją osobiście, zlokalizowania Al Zawahiriego […]” – powiedział Sikorski Rostowskiemu.
Do tej pory
nie było nic wiadomo na temat udziału obecnego szefa dyplomacji w tej operacji i jego wyznanie podczas towarzyskiej rozmowy wiele tłumaczy w związku z kontaktami Sikorskiego z WSI i jego działalności w czasie, gdy był ministrem obrony narodowej w rządzie PiS. Odszedł z tej funkcji w lutym 2007 r., a jego miejsce zajął Aleksander Szczygło.
Wiedza ściśle tajna
Na nagraniach słychać również, jak Sikorski gorliwie broni żołnierzy i ludzi związanych z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. W większości są to ludzie, którzy w czasach PRL byli w Zarządzie II Sztabu Generalnego (komunistyczny wywiad wojskowy) lub w Wojskowej Służbie Wewnętrznej (kontrwywiad) i często przeszli szkolenia w GRU.
O kontaktach Sikorskiego z ludźmi WSI świadczy m.in. ten fragment rozmowy:
„[…] Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich, jest miażdżące. Można zrobić dwuletni cyrk. I niech się oni tłumaczą. Tam są straszne rzeczy […]”.
Do dziś Radosław Sikorski
nie wytłumaczył się publicznie, w jaki sposób uzyskał dostęp do akt ściśle tajnego postępowania prokuratorskiego. Nic również nie wiadomo, aby sama prokuratura zajęła się tą sprawą. A powinna, ponieważ doszło do ujawnienia osobie niezwiązanej ze śledztwem (czyli Sikorskiemu) informacji objętych tajemnicą państwową.
Całość artykułu w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania