Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Niemądry Polak po szkodzie

Na początku czerwca tego roku Grupa Kapitałowa Kulczyk Investments przejęła spółkę chemiczną Ciech.

Na początku czerwca tego roku Grupa Kapitałowa Kulczyk Investments przejęła spółkę chemiczną Ciech. Prywatyzacja kolejnej części „resztówki” po majątku narodowym ma przynieść skarbowi państwa ok. 619 mln zł. Tymczasem już pojawiły się głosy, że – zgodnie z polskim obyczajem – Ciech sprzedano zbyt tanio.

Inną kwestią jest, czy naprawdę musimy wyprzedawać resztki majątku narodowego: zarówno skandaliczna prywatyzacja PKP Cargo, jak i sprzedaż Ciechu zdecydowanie pogarszają sytuację kapitałową państwa polskiego. Ale choćby ujawnione ostatnio interesy między rządem a Markiem Belką, szefem Narodowego Banku Polskiego, wyraźnie pokazują, że liczą się tylko doraźne korzyści Platformy Obywatelskiej, nawet gdy zagrażają interesom kraju.

Ludzie na bruk

Spółka KI Chemistry, należąca do Kulczyk Investments, będzie kontrolowała 51,14 proc. głosów w Ciechu. Dodajmy, że skarb państwa zaangażowany był w głęboką restrukturyzację firmy, która polegała między innymi na zwolnieniach. Okazuje się jednak, że koszty restrukturyzacji całościowo odbiły się negatywnie na wynikach spółki, choć oczywiście zapowiadana jest poprawa rentowności już w przyszłym roku. Na razie wiadomo, że w Ciechu szykują się kolejne zwolnienia grupowe: pracę straci choćby część zespołu w fabrykach sody w Inowrocławiu. Jak wiadomo, w „kapitalizmie po polsku” najlepszym pomysłem na zwiększenie zarobków przez firmę jest posyłanie ludzi na bruk.

Praktyki państwa i biznesową działalność Jana Kulczyka zdecydowanej krytyce poddał dr Andrzej Kurnicki z uczelni Vistula na konferencji Wall Street w Karpaczu. Jego zdaniem oligarcha za trzy lata sprzeda Ciech na giełdzie w Londynie. I to trzy razy drożej, niż kupił. Kurnicki opisał także strategię stosowaną przez biznesmena z PRL-owskiego nadania, który nigdy w swojej karierze nie rozwijał kupowanych przez siebie przedsiębiorstw, a majątek zbił tanio, kupując prywatyzowane firmy państwowe i sprzedając je o wiele drożej.

Dzika prywatyzacja

Ten model biznesowy wiele mówi nie tylko o umocowaniu Kulczyka w układzie III RP, ale o istocie polskiej transformacji. Oczywiste jest, że trudno było wprowadzić zmiany kapitałowe w polskim systemie społeczno-gospodarczym bez prywatyzacji części majątku, w PRL skrajnie podporządkowanego państwu. Trudno zatem całość znacjonalizowanego w PRL‑u kapitału, określonego mianem majątku narodowego, wypracowywanego zresztą przez większość społeczeństwa, które niewiele z tego miało, traktować jako fetysz. Zmiany kapitałowe musiały się dokonać. Tyle że już dawno ten proces poszedł za daleko, wajchę przesunięto w drugą stronę. Dogmatem stała się „wyprzedaż na pniu”, co w wypadku np. takiej instytucji jak Telekomunikacja Polska (nabytej przez francuską firmę państwową) oznaczało nie tyle sprzedaż firmy, co całego potężnego rynku! A przy okazji państwo polskie okazało się prywatnym folwarkiem wąskiej grupy oligarchii.

Warto zwrócić uwagę na kwestię nieinnowacyjnego, peryferyjnego charakteru polskiej gospodarki. Raz po raz z kręgów politycznych słyszymy głosy, że należy budować silne polskie marki. Za przykład podawane są choćby firmy niemieckie czy norweskie. Ale jak je budować, skoro wiele naprawdę potężnych dziedzin przemysłu dawno już przeszło pod zagraniczną kontrolę, a to, co jest, zależy od samowoli władzy łatającej budżet? A zachodnie firmy, owszem, wprowadzają także w polskich fabrykach modernizacje konieczne ze względu na technologiczny postęp i stymulujące w ten sposób efektywność finansową. Tyle że zachodnie podmioty dbają przede wszystkim o rozwój i znaczenie swoich marek podstawowych, finansowo powiązanych z gospodarką i polityką innych państw.

Cały tekst dostępny w aktualnym numerze „Gazety Polskiej Codziennie”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Wołodźko