Prezydent Putin działa racjonalnie i stara się zrobić wszystko, by rosyjski pasożyt nie zakończył żywota, gdy wkrótce jego wewnętrzny żywiciel zejdzie, a zewnętrzny wymknie się dzięki rewolucji gazowej i zwrotowi geopolitycznemu. Putin nie może się cofnąć, chcąc ratować pasożyta i dlatego wszelkie porozumienia Zachodu z Rosją będą jedynie wydłużały konflikt i zaostrzą odłożone starcie.
Koncepcja Putina polegała na takim związaniu Unii, za pośrednictwem Niemiec, by całkowicie uzależnić jej kraje od rosyjskich surowców, a w konsekwencji podporządkować je sobie politycznie. Jednocześnie izolacja Azji Środkowej miała skazać ją na pośrednictwo rosyjskie w eksporcie gazu i ropy do Europy. Sama Rosja ma bowiem surowców za mało i liczyła na początek na 70 mln ton ropy kazachskiej i 70 mld m sześc. gazu turkmeńskiego, by wypełnić zobowiązania europejskie.
Infiltracja fundamentalistycznych ruchów muzułmańskich i sojusz z Iranem miały dawać możliwość podgrzewania konfliktów i utrzymywania cen surowców na wysokim poziomie. Ta strategia właśnie poniosła klęskę.
Rosja jako państwo jest zdolna jedynie do destrukcji, a jej naturalnym odruchem jest szukanie wyjścia z problemów wewnętrznych poprzez ich eksport na zewnątrz. Dlatego kryzys nie stanowi bodźca do reform i zmiany charakteru państwa, ale do ekspansji i agresji. Imperialna mrzonka jest balsamem dla rosyjskiej duszy jak wódka dla ciała.
„Obrona przez atak”
Pod koniec rządów Breżniewa KGB zablokowało pomysły wojskowych, by dokonać prewencyjnego ataku konwencjonalnymi siłami Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią, dopóki Związek Sowiecki posiadał w nich przewagę. KGB obawiało się, że USA odpowie kontratakiem nuklearnym. W konsekwencji wybrano skok do przodu i pieriestrojkę, która miała zniwelować lukę technologiczną i doprowadziła do demontażu komunizmu.
Paradoksalnie sytuacja obecnie się powtarza i Putin zdaje sobie z tego sprawę. Z tym że dziś kontratak nuklearny nie grozi. Rolę sił konwencjonalnych odgrywają tym razem surowce i zachodnie inwestycje dokonywane w Rosji za kredyty w zachodnich bankach.
Putin doszedł do wniosku, że nie osiągnie już większego stopnia uzależnienia Zachodu od interesów gospodarczych z Rosją, a USA nigdy nie będą już tak pozbawione woli działania jak za Obamy, więc najwyższy czas uzyskać ostateczne uregulowanie i stabilizację pozycji Rosji jako imperialnego pasożyta. Temu służyć ma operacja ukraińska.
Trzy wydarzenia zmusiły Putina do przyśpieszenia swoich działań.
Rewolucja gazowa wkrótce uczyni główne narzędzie rosyjskiej polityki bezużytecznym. Chodzi nie tylko o dostępność i niską cenę gazu łupkowego, ale także o hydraty metanu.
Zwycięstwo rewolucji na Ukrainie zapoczątkowało jej zbliżenie do Europy, co w konsekwencji doprowadziłoby do wejścia tego kraju do NATO, a ostatecznie pociągnęłoby za sobą Białoruś i utratę przez Rosję wpływów w pomoście bałtycko-czarnomorskim. Utrata Ukrainy to nie tylko klęska symboliczna dla Putina, ale przede wszystkim otwarcie korytarza energetycznego z Azji Środkowej przez Kaukaz do Odessy. Dlatego użycie Ukrainy do infiltracji Unii było taktyką nierealistyczną.
Nie tylko Ukraina wyrywa się Putinowi z rąk.
Traci on również wpływy w Mołdowie, poprzednio dzielone razem z Niemcami, i w Gruzji. Wprawdzie na etapie resetu razem z Obamą obalił tam władzę Saakaszwilego, ale gdyby władze Gruzji odmówiły podpisania niebawem układu stowarzyszeniowego z UE, mogłaby zakończyć się buntem podobnym jak na Ukrainie. Rosji wymknęłyby się więc ważne tereny położone na południe od niej.
Trzecim zagrożeniem było porozumienie amerykańsko-irańskie, w którym Obama szedł na dalekie ustępstwa wobec Teheranu. Porozumienie to wynika z polityki okrążania Chin przez USA i równoważenia dotychczasowego niewygodnego sojusznika, czyli Arabii Saudyjskiej. Normalizacja stosunków z Iranem otworzyłaby dla USA możliwości eksportu gazu i ropy z Azji Środkowej. Poprzedni amerykański plan południowego szlaku jedwabnego, czyli eksport surowców rurociągami przez Afganistan i Pakistan, okazał się nierealny z powodu chaosu w pierwszym kraju i przyjęcia władzy przez opcję prorosyjską w drugim. Odblokowanie Azji Środkowej uderza w Chiny, ale także w Rosję. Jako kraj tranzytowy dla przesyłu gazu i ropy traci ona pozycję monopolisty. Wykazanie więc przez Rosję słabości i niewiarygodności USA za pomocą konfliktu ukraińskiego zniechęca Teheran do dokonania zwrotu w polityce normalizacji stosunków z USA i powoduje, że Iran będzie upierał się przy produkcji broni jądrowej i podbijał stawkę w rokowaniach. Na elektrownie jądrowe Obama już wyraził zgodę wbrew stanowisku Izraela, ale na broń jądrową nie może przystać, także z powodu kontrakcji Saudów. W konsekwencji więc operacja ukraińska torpeduje porozumienie Obamy z Iranem, chyba że USA pokażą światu, kto rządzi i z kim opłaca się zawierać sojusze.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jerzy Targalski