Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Joanna Lichocka,
16.01.2014 07:25

IPN u praca u podstaw

Byłam na pl. Bankowym w Warszawie (wtedy Dzierżyńskiego), gdy pomnik szefa Czeka, komunistycznego zbrodniarza, rozleciał się na kilka części.

Byłam na pl. Bankowym w Warszawie (wtedy Dzierżyńskiego), gdy pomnik szefa Czeka, komunistycznego zbrodniarza, rozleciał się na kilka części. Nie, nie został zburzony, nie był to świadomy akt rodzącej się III RP. Ówczesne władze nie chciały go niszczyć – chciały go gdzieś przenieść, bo kłuł w oczy w centrum miasta. Świeżo po wyborach czerwcowych Polacy mieli poczucie, że niepodobna, by komuna swoje krwawe symbole mogła jeszcze eksponować. Niestety Dzierżyński był jedynym (mimowolnie) zwalonym pomnikiem. Ten „braterstwa” z Armią Czerwoną, pierwszy, jaki stanął po zajęciu Warszawy przez Stalina, trwał na uboczu, na Pradze. Nazywany swojsko „czterema śpiącymi” utracił swoje złowrogie znaczenie. Wykorzystuje to dziś postkomuna, robiąc sondaże, z których wynika, że większość z nas chce obecności w Warszawie tego pomnika okupantów. PO wsławiła się już obeliskiem dla czerwonoarmiejców w Ossowie, mordujących Polaków w 1920 r., zatem ochrona dokonań Armii Czerwonej także z lat 1939–1945 jest logiczną kontynuacją jej linii. Tym większe uznanie dla IPN‑u, który rozpoczął akcję informującą o tym, czym ów pomnik jest. Może dzięki temu PO będzie miała większy kłopot z kultywowaniem „polsko-radzieckiego” przymierza.
 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane