Kiedy słyszę w mediach głównego nurtu, że Donald Tusk nic nie robi, jestem rozbawiony. Przecież to nie jest nowy stan rzeczy –
tak było zawsze, tyle że teraz „zaprzyjaźnione” media to dostrzegają. Wcześniej bagatelizowały takie zdarzenia, jak afera Amber Gold czy skandal z katarskim inwestorem. Wynika to zapewne z radykalnej zmiany nastrojów w społeczeństwie. Coraz bardziej się pogarszają – nastąpiło tu coś w rodzaju efektu kuli śnieżnej i dziennikarze prorządowi czują, że o negatywnych zjawiskach mówić muszą. Istotnie, jest o czym mówić, bo po kilku latach władzy ludzie z PO nabrali tupetu i poczuli się bezkarnie. Nauczyli się, jak zwiększać dochody, jak budować sieć nieformalnych układów, radykalnie zmniejszyła się partyjna dyscyplina. O takich hasłach, jak np. „tanie państwo” nikt już nie pamięta. Władza i środowiska medialne jej przyjazne próbują odwrócić uwagę od kryzysu państwa poprzez wywoływanie rzekomych problemów – np. wypowiedzi prof. Krystyny Pawłowicz. To na niewiele się zdaje –
ludzie zaczynają nienawidzić PO. Okres neogierkowski skończy się tak, jak skończył się okres gierkowski. Ta władza odejdzie z wielkim hukiem.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Zdzisław Krasnodębski