Konflikt Lecha Wałęsy i Bogdana Borusewicza to sprawa smutna i oburzająca. Jest jednak w dużej mierze skutkiem wieloletnich zaniedbań w pracach historyków. Wałęsie pozwalano na panoszenie się i na maniakalne twierdzenie, że to on samotnie obalił komunizm. W kwestii faktów trzeba uznać, że niewątpliwie Borusewicz odegrał wielką rolę w strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. Jednak teraz przy okazji toczącego się sporu Wałęsa odsłania rzeczy, które wcześniej ukrywano. Np. ma rację, mówiąc, że to Borusewicz chciał wyrzucić ze stoczni Mazowieckiego i Geremka, nazywając ich „różowymi pająkami”. Tymczasem oficjalna historiografia przedstawia sprawę tak, jakby Borusewicz był od zawsze związany osobiście i politycznie ze środowiskiem Komisji Ekspertów. To nieprawda, toczyła się twarda walka o wpływ na strajk.
Warto także wspomnieć, że to właśnie Bogdan Borusewicz – i np. Jacek Kuroń – podjęli starania o usunięcie Wałęsy z funkcji przewodniczącego strajku pod zarzutem bycia – co warto podkreślić – czynnym agentem SB. Lech Wałęsa boi się rozmów o przeszłości. Nie ucieknie od nich, choćby ze względu na toczący się proces, który mi wytoczył, wypierając się, że był agentem SB o ps. Bolek.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Krzysztof Wyszkowski