W 1978 r. jako kleryk trzeciego roku przeżywałem dwa kolejne konklawe – to, które wybrało Jana Pawła I, a następnie naszego papieża, Jana Pawła II. Przez kilka tygodni wśród profesorów i studentów tak Papieskiego Wydziału Teologicznego, jak i w wielu diecezjalnych i zakonnych seminariach duchownych, które znajdowały się wówczas w Krakowie, tematem numer jeden było pytanie: Kto zostanie wybrany na papieża? Choć padały dziesiątki nazwisk, to jednak nie znalazła się ani jedna osoba, która właściwie wskazałaby na kardynała Albino Lucianiego, a później na kardynała Karola Wojtyłę. Nawet ks. Józef Tischner, uchodzący za „wszechwiedzącego”, i ks. Franciszek Macharski, rektor seminarium, źle typowali. Jednak w 2005 r. wiele osób bezbłędnie wskazało na kardynała Josepha Ratzingera. Jak będzie obecnie? Przypuszczam, że podobnie jak trzydzieści pięć lat temu, na co osobiście bardzo liczę.
Rezygnacja Benedykta XVI powinna bowiem wstrząsnąć skostniałymi strukturami obecnymi w Kościele katolickim tak mocno, aby okazały się zdolne do wyłonienia następcy św. Piotra na miarę XXI w. Musimy wszyscy gorąco o to się modlić. Veni Sancte Spiritus!
Duchu Święty, przyjdź!
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski