Jutro minie 80. rocznica wydarzenia, które miało znaczący wpływ na dzieje nie tylko Niemiec, ale i całego świata.
30 stycznia 1933 r. Adolf Hitler został bowiem kanclerzem Rzeszy. Urząd ten przejął nie w wyniku zamachu stanu czy wojny domowej, ale w sposób legalny, otrzymując nominację z rąk legendarnego feldmarszałka, wówczas prezydenta, Paula von Hindenburga. Tę nominację popierało wiele niemieckich środowisk, w tym też arystokraci i konserwatyści. Rok później Hitler swój urząd połączył z urzędem prezydenckim, przejmując zwierzchnictwo sił zbrojnych.
W ten sposób stał się Führerem, czyli narodowo-socjalistycznym dyktatorem. I tak człowiek uważany za politycznego nieudacznika i hochsztaplera, wyśmiewany w berlińskich kabaretach, otrzymał władzę większą od cesarza Wilhelma II i kanclerza Bismarcka razem wziętych.
Rocznica tego wydarzenia powinna być przestrogą dla współczesnej, pewnej siebie Europy, że demokracja, która nie jest oparta na silnym systemie wartości, może wykreować potwora.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski