Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Jesteśmy razem od 20 lat

Na przełomie lutego i marca minie 20 lat od ukazania się pierwszego numeru „Gazety Polskiej”. Sześć pierwszych numerów wydrukowaliśmy jako miesięcznik. Od września „GP” była już tygodnikiem. Stworzyło ją grono dziennikarzy, którzy odeszli z pierwszeg

Na przełomie lutego i marca minie 20 lat od ukazania się pierwszego numeru „Gazety Polskiej”. Sześć pierwszych numerów wydrukowaliśmy jako miesięcznik. Od września „GP” była już tygodnikiem. Stworzyło ją grono dziennikarzy, którzy odeszli z pierwszego prawicowego dziennika „Nowy Świat” po tym, jak pod naciskiem obozu Lecha Wałęsy próbowano złamać naszą niezależność. Wszystko to działo się tuż przed obaleniem rządu Jana Olszewskiego. Operacja ratowania komunistycznej agentury przez zjednoczone siły III RP zaczęła się właśnie od czystki w „Nowym Świecie”.

W dniu, kiedy odchodziliśmy z tego dziennika, namówiłem Piotra Wierzbickiego, ówczesnego jego naczelnego, by stworzyć nową gazetę. Wierzyłem, że się uda.

I tak się stało.

Od 20 lat „Gazeta Polska” walczy o prawdę o naszej rzeczywistości. To my zaczęliśmy ujawniać komunistyczną agenturę, opisaliśmy pierwsi najgłośniejsze afery, walczyliśmy od samego początku o dobre imię Polski i przeciwko fałszowaniu historii najnowszej. Chcieliśmy tworzyć gazetę bez cenzury, która jednoczy ludzi kochających Polskę. Od 10 kwietnia 2010 r. konsekwentnie prowadzimy na ogromną skalę śledztwo dziennikarskie w sprawie narodowej tragedii, drukując setki artykułów, książki i tworząc filmy.

Udzielaliśmy wsparcia mediom, które są alternatywą dla zabetonowanego salonu dziennikarskiego. Niżej podpisany od pierwszych numerów tygodnika propagował wtedy jeszcze nie tak bardzo znane Radio Maryja. Mimo czasem pojawiających się różnic, kiedy tylko okazało się, że są kłopoty z koncesją dla telewizji Trwam, nasze kluby zorganizowały marsze w intencji równego traktowania mediów katolickich. Zdecydowanie wzięliśmy w obronę środowisko Pawła Lisickiego. Nie przeszkodziły nam w tym ani spory co do oceny tragedii w Smoleńsku, ani fakt, że momentami jesteśmy dla siebie konkurencją. Robiliśmy to z fundamentalnego dla nas powodu: „GP” jest kuźnią wolnego słowa, wzorcem zachowania w sprawach najtrudniejszych. Chcieliśmy narzucić ważny standard: dziennikarz musi za wszelką cenę mówić prawdę, nawet jeżeli jest to prawda nieprzyjmowana przez elity, i nawet wtedy, kiedy trzeba za to mocno zapłacić. Tygodnik jest jedynym tak dużym pismem w Polsce wydawanym niemal bez reklam. Wyjątkiem są SKOK-i, a wcześniej była firma Atlas. Jest też kilku mniejszych reklamodawców, którzy wiernie przy nas stoją. Organa ścigania zajmowały się nami niemal bezustannie. Nie uniknęliśmy rewizji w redakcji i w naszych domach.

To wszystko nas nie złamało. Wokół „Gazety Polskiej” powstało wiele mediów należących do strefy wolnego słowa. Jesteśmy jedyną grupą medialną odnotowującą stały wzrost czytelników. Mamy jeden z największych portali internetowych, największą tego typu telewizję internetową (można ją już oglądać na wielu zwykłych odbiornikach), a teraz bierzemy udział w tworzeniu płatnej telewizji kablowej i satelitarnej. Mamy też własny dziennik i najbardziej elitarny miesięcznik publicystyczny „Nowe Państwo”. Z dziennikiem zdążyliśmy po prostu w ostatniej chwili. Nawet pisma podające się za większe od naszego w kioskach sprzedają o połowę mniej nakładu niż „Gazeta Polska Codziennie”. Resztę zawdzięczają zamówieniom z różnych instytucji. Prawdopodobnie jest to więc ostatni projekt dziennika papierowego na polskim rynku.

To prawda, że nikt z nas się nie dorobił. Ale zrobiliśmy coś fantastycznego: stworzyliśmy wielkie środowisko dziennikarzy i czytelników, które przez zewnętrznych obserwatorów zostało nazwane drugim obiegiem. Spotykamy się na koncertach, wykładach, demonstracjach, a ostatnio na wspólnym kolędowaniu, do tego szczególnie teraz zachęcamy. Wielu czytelników mówi mi, że lubi te spotkania, bo tu można swobodnie oddychać i być sobą.

Nie jesteśmy ani pierwszym, ani ostatnim prawicowym tygodnikiem. Ale jesteśmy naprawdę szczególni: zawsze bardzo blisko ludzi. Takiej propozycji nie ma nikt inny.

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Sakiewicz