Przebudzenie wiernych
Obroną prawdy o małżeństwie, rodzinie, ale i miejscu religii w życiu społecznym zajęli się w bożonarodzeniowych homiliach polscy biskupi. I trzeba powiedzieć, że dawno nie słyszeliśmy w Polsce tak mocnego kaznodziejstwa, które nie zważałoby na to, co
Jeszcze kilkanaście dni przed świętami, po serii ostrych ataków na wiarę i Kościół, których symbolicznym zwieńczeniem był atak na Ikonę Jasnogórską, pytaliśmy na Frondzie.pl duchownych o to, ile jeszcze będziemy się jako katolicy cofać i udawać, gdy plują nam w twarz, że pada deszcz. Odpowiedzi nie były specjalnie optymistyczne. Nasi rozmówcy podkreślali, że obawiają się, że mocnych odpowiedzi nie będzie. A ja nie ukrywam, też miałem takie wrażenie. Okazało się jednak, że się myliłem, podobnie jak frondowi rozmówcy. Kazania bożonarodzeniowe pokazały bowiem, że polscy biskupi przeszli do ataku. I nie obawiali się wypowiadać mocnych słów, nawet ci, którzy dotychczas niechętnie to robili.
Spór z laicyzatorami
Niezwykle mocno brzmiały słowa poświęcone obecności religii w życiu publicznym. – Chcemy ojczyzny, w której kultura nie będzie odarta z wymiaru religijnego; chcemy ojczyzny, w której istotnym korzeniem w kulturowej tożsamości – także w wymiarach życia społecznego – jest chrześcijaństwo – mówił kard. Kazimierz Nycz. I ostro sprzeciwiał się tendencjom sekularystycznym w życiu społecznym Polski.
Abp Józef Michalik wskazywał podstawy, na których powinna być zbudowana zdrowa Europa. – Trzeba budować Europę na mocnych fundamentach szacunku do każdego człowieka i każdego narodu. To jest przesłanie Ewangelii. Chrystus przyszedł wszystkim ludziom przynieść zbawienie, wszystkim ludziom dać szansę – głosił metropolita przemyski. Bp Piotr Libera zaś określał, w jaki sposób chrześcijaństwo powinno być wprowadzane w życie publiczne. – Dlaczego Betlejem i Nazaret, a potem Kana Galilejska, Tabor, Wieczernik, Ogrójec i Golgota nie miałyby być światłami rozświetlającymi ludzkie drogi aż do końca czasów; światłami, które sprawdziły się w życiu tysięcy, milionów ludzi – kobiet i mężczyzn, zwyczajnych i wielkich, sławnych i ukrytych w codzienności swojego życia? – pytał wiernych biskup Piotr Libera. – Nasze drogi są już rozświetlone. Teraz tylko trzeba się nimi udać, wyrzekając się tej całej coraz bardziej natarczywej bezbożności i własnych żądz, rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyjąc na tym świecie – prosił biskup płocki.
Walka o życie i człowieka
Hierarchowie odwoływali się jednak także do ostatnich słów Benedykta XVI, który bronił prawdy o człowieku, sprzeciwiając się ideologii gender. – Filozofia ta odrzuca to, co zgodne z naturą i ludzkim rozumem – mówił abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. – Dziś, jak podkreśla papież, nie zmagamy się już tylko z niewłaściwie pojmowaną wolnością, ale i z niewłaściwą wizją człowieka, z przekonaniem, że wszystko od nas samych zależy, że nie ma Boga, nie ma rodziny, wszystko jest produktem naszego chcenia – powiedział. – Tak skonstruowane społeczeństwo jest skazane na klęskę, pustkę i nicość – dodał. Arcybiskup Michalik zaś dodawał, że trzeba odrzucić kłamstwa zawarte w konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. – Niech mi pokaże którykolwiek z tych ludzi, którzy wymyślili to wielkie kłamstwo historyczne, w którym miejscu Ewangelia mówi o przemocy, gdzie Kościół zachęca do przemocy? To jest dramat zakłamywania. Próbuje się to wmówić ludziom, jest wyraźny atak na tradycyjny model rodziny – stwierdził abp Michalik. Te niezwykle mocne słowa prowadziły zaś biskupów do stwierdzenia, że potrzebny jest mocny sprzeciw Kościoła wobec fałszu, który coraz częściej przenika nasze życie publiczne. – Jesteśmy stróżami Bożej Winnicy (...) przed zgrają wilków – podkreślał abp Sławoj Leszek Głódź. Metropolita gdański zaznaczył też, że Kościół zawsze będzie przeciw przyzwoleniu na nihilizm moralny i negację Bożych praw. – Nigdy nie damy zgody na to, aby w imię tzw. neutralności światopoglądowej, tego nowego mitu naszych czasów, zostało odrzucone, zanegowane, przekreślone to, z czego Polska wyrosła: Boże prawa, chrześcijański i ewangeliczny ład – zaznaczył abp Głodź.
Ale walka o Polskę nie jest możliwa bez mediów. Dlatego abp Głódź wskazał na problem, jaki mamy z polskimi mediami. – Zła to sytuacja, kiedy świat polityki tak wyraźnie sklamrował się z mediami. Odnieść można wrażenie, że stanowią pas transmisyjny rządzących. Jedna opcja, jedna wizja, jeden kierunek negacji i zmasowanej krytyki. Brak pluralizmu stanowi zagrożenie dla demokracji – przestrzegał.
Przebudzenie
Niezwykle mocne słowa biskupów dają nadzieję, że wspólnota ludzi wierzących wreszcie przechodzi do kontrofensywy. Cofanie się, udawanie, że nic się nie dzieje, ustępowanie agresywnym laicyzatorom czy lekceważenie ich okazało się strategią błędną. Im bowiem wcale nie chodzi o zmianę stylu nauczania (choć często tak twierdzą) na łagodniejszy czy mniej konfrontacyjny, ale o to, by całkowicie wypchnąć Kościół z przestrzeni publicznej i zniszczyć prawdy, których najodważniejszymi głosicielami są chrześcijanie. Te prawdy to obrona życia, rodziny, małżeństwa, zgodne z naturą rozumienie kobiecości i męskości czy wreszcie roli prawdy w życiu publicznym i medialnym.
Bez nich, ale także bez mocnego głoszenia Ewangelii, nie może być mowy o rzeczywistym – także w wymiarze politycznym – odrodzeniu Polski. Węgrom się udało, także dlatego, że w proces odbudowy politycznej mocno włączyły się tamtejsze Kościoły, a Viktor Orbán zrozumiał, że nie ma Węgier bez Chrystusa. W Polsce musi być podobnie. A bożonarodzeniowe kazania pokazują, że coś zaczęło się zmieniać w stosunku Kościoła do polityki. Tej głębokiej, a nie tej polegającej jedynie na partyjnych przepychankach.