Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Zrobieni w jeleni! „Postkomunizm to nie był szklany sufit millenialsów, to był chamski beton”

Transparent „Zaufaliśmy SLD” i grupa mężczyzn z rogami jeleni, osłoniętych tylko liściem figowym – tak wyglądał jeden z najgłośniejszych happeningów Naszości, po którym jej członkowie brutalnie zatrzymani przez policję trafili przed sąd, gdzie stawili się w… identycznym stroju, bo czerwone sądy też robią ludzi w jeleni. Premiera filmu Magdaleny Piejko „Naszość. Tylko dla nienormalnych” przyjęta została owacją w warszawskim kinie Luna. – Postkomunizm to nie był taki szklany sufit, o którym mówi pokolenie millenialsów. To nawet nie był sufit, to był taki chamski beton, taki żelbet założony, który nas po prostu dusił. Nie było szans dla młodych na równy start. Ktoś za naszymi plecami się dogadał i ustalił takie reguły. Jakby ci ktoś położył na piersi taką płytę nagrobną. I to musiało w pewnym momencie wykipieć – powiedział w „Wywiadzie z chuliganem” Łukasz Kaźmierczak, uczestnik działań Naszości, dziś dziennikarz Radia Poznań.

Czym różniła się Akcja Alternatywna Naszość od innych młodzieżowych grup? Tym, że docierała do buntowników z różnych grup i subkultur.
Czym różniła się Akcja Alternatywna Naszość od innych młodzieżowych grup? Tym, że docierała do buntowników z różnych grup i subkultur.
Fot. Kadr z filmu "Naszość. Tylko dla nienormalnych" Magdaleny Piejko

Skąd się wzięła Naszość? 

Całe nasze pokolenie czuło intuicyjnie, czym jest postkomunizm, choć nie zdawaliśmy sobie z wszystkich pajęczyn, które się zaplotły. Szukaliśmy odpowiedzi. Anarchiści mówili: precz całym systemem. Skini – że rządzą nami ludzie, którzy myślą nie po polsku. Kibice uważali, że każde ich głośne „nie” jest pałowane. Ten moment, w którym wróciła komuna, Kwaśniewski i Miller, w przemalowanym wydaniu, wiele nam uświadomił. Bo nawet jak się było anarchistą, to się nie podobało, chociaż oczywiście im się nie podobał też ZChN, prawica itd., ale nawet anarchiści wiedzieli, że te lejce są w rękach postkomuny.

– powiedział Kaźmierczak.

Czym różniła się Akcja Alternatywna Naszość od innych młodzieżowych grup? Tym, że docierała do buntowników z różnych grup i subkultur. 

Zdecydowanie Naszość to było jedyne moim zdaniem miejsce, gdzie można było rozmawiać w tak szerokim towarzystwie i nie dostać po mordzie. A jeśli już dostać, to z uśmiechem na twarzy. To był ożywczy powiew świeżości, wolności. Potrzebowaliśmy prawdy. Tej prawdy nie znajdowaliśmy ani w mediach, ani w tym, co mówią autorytety, starsi, ci których teoretycznie powinno się słuchać. I to był bunt.

– mówi uczestnik działań Naszości, dziś dziennikarz Radia Poznań.

Naszość najsilniejsza była w Poznaniu, gdzie w szkołach czy na osiedlach działało 60 fan-klubów Naszości. W VII LO, do którego chodził Piotr Lisiewicz, na 800 osób, 500 wstąpiło do Naszości. Gazetki Naszości pisane były odręcznie dużymi drukowanymi literami. Na okładce była informacja: nakład 3000, ale nakserujcie więcej. I nigdy nie było wiadomo, ile ich nakserowano.

 Cały narybek Naszości to były proszę Państwa knajpy. To nie był clubbing, to były knajpy.  No i ławki na osiedlach to też był element rekrutacyjny. Tam też się ludzi spotykało i z nimi rozmawiało o tym jak jest syfnie, jak jest źle i że coś trzeba z tym zrobić. Ale nikt nic nie robił, aż się pojawił Lisiewicz.

– opowiadał Łukasz Kaźmierczak.

Sam Lisiewicz przyznaje, że ideą Naszości było „pójść między ludzi ze swojego pokolenia i rozmawiać” o tym, co dla każdego było ważne:

To nie było tak, że my kwestionowaliśmy te subkultury, bo sami przecież słuchaliśmy tej muzyki. Słuchaliśmy zespołu Ramzes & The Hooligans, w ramach klimatu muzyki oi! mającego niesamowite poczucie humoru. Tak samo w klimacie punkowym słuchaliśmy Nauki o Gównie. Punkowcy mówili, że brakuje wolności. Mieli rację, a my dyskutowaliśmy: czego waszym zdaniem brakuje, czego naszym zdaniem. Byli skini i mówili, że władze w Polsce i cały ten establishment nie jest patriotyczny. To była więcej niż prawda, a my mówiliśmy, jak to widzimy. Naszą ideą było pójść między ludzi ze swojego pokolenia i o tym rozmawiać.

– opisał rozmawiający z gościem Piotr Lisiewicz.

Cała rozmowa do obejrzenia poniżej:

 



Źródło: Niezalezna.pl

Magdalena Nowak