Konstrukcja uchwały medialnej budziła kontrowersję, jeszcze zanim wpłynęła do Sejmu. Dziś, mając pełną jej treść, większy szok wywołuje jedna z podstaw dokumentu. Autorzy uchwały - atakując media publiczne i Polską Agencją Prasową - wprost przywołują tekst Krzysztofa Boczka z czasopisma "Press". PAP zarzuca autorowi popełnienie ponad 50 błędów merytorycznych, stąd dziś to także publikacja będąca przedmiotem procesu sądowego. - Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja, że podporą dla uchwały sejmowej ma być skrajnie dziwny materiał prasowy - mówi nam mec. Artur Wdowczyk, pełnomocnik PAP w sporze wydawcą "Press".
Sejm rozpoczął we wtorek pracę nad poselskim projektem uchwały ws. przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Projekt wniosła grupa posłów KO, Polski 2050-TD, Lewicy, PSL-TD.
W projekcie czytamy m.in.: „Sejm wzywa Skarb Państwa reprezentowany przez organ właścicielski spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz PAP do podjęcia działań naprawczych”. Autorzy piszą, że „przykłady naruszeń i jednoznacznie negatywnych ocen funkcjonowania mediów publicznych oraz PAP można by mnożyć niemal bez końca”.
Na potwierdzenie stawianych zarzutów pod adresem mediów publicznych i PAP, w uchwale pojawia się fragment tekstu Krzysztofa Boczka z czasopisma "Press" z listopada 2021:
W swoim artykule Krzysztof Boczek zarzucił Polskiej Agencji Prasowej uzależnienie od rządu, działalność propagandową, cenzurę oraz mobbing pracowników.
Dziennikarz popełnił - zdaniem Polskiej Agencji Prasowej, która pozwała autora - aż 52 błędy, podając między innymi nieprawdziwe informacje na temat serwisu informacyjnego PAP, przeinaczając treść rozmowy z jej prezesem Wojciechem Surmaczem, myląc byłego szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusza Brauna z Grzegorzem Braunem (!) oraz przypisując współpracę z PAP osobom, które z nią nie współpracowały, jednocześnie myląc ich nazwiska.
Zadziwia więc fakt, że autorzy uchwały - starając się dowieść stawianych zarzutów wobec mediów publicznych i PAP - powołują się na tekst Krzysztofa Boczka, skoro po licznych (nieskutecznych) wezwaniach do sprostowań, tekst jest dziś przedmiotem postępowania przez Sądem Okręgowym w Warszawie.
A lista zarzutów jest bardzo długa. Jak dowiedział się portal niezalezna.pl, w pozwie przeciwko wydawcy czasopisma „Press” wskazano m.in., że:
Obecność fragmentu ww. tekstu w sejmowej uchwale komentuje dla niezalezna.pl mec. Artur Wdowczyk, pełnomocnik PAP w procesie z dwumiesięcznikiem Press.
- To bardzo specyficzny tekst, w którym znaleźliśmy 52 błędy merytoryczne. Toczy się proces. Pan Boczek tak rzetelnie pisał ten tekst, że pomylił Juliusza Brauna z Grzegorzem Braunem - mówi.
Mecenas wskazuje, że „do Pressu wysłano ponad 30 sprostowań”, choć „żadnego nie opublikowano”.
- Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja, że podporą dla uchwały sejmowej ma być skrajnie dziwny materiał prasowy. Pierwsze raz w swojej karierze widziałem w jednej publikacji prasowej ponad 50 błędów. To się nigdy nikomu nie zdarzyło
- słyszymy.
Jak w pozwie zarzuca autorowi, że w tekście dostrzega „brak rzetelności i staranności dziennikarskiej”.