Społeczność akademicka skupiona w Akademickich Klubach Obywatelskich jest głęboko zaniepokojona zapowiedziami obozu opozycji zmierzającymi do likwidacji wolności mediów - napisano w oświadczeniu AKO. Jak zwrócono uwagę, dziennikarzom grozi się "prymitywną zemstą".
Jak napisano, "społeczność akademicka skupiona w Akademickich Klubach Obywatelskich jest głęboko zaniepokojona zapowiedziami obozu opozycji zmierzającymi do likwidacji wolności mediów".
Ich zdaniem, "grozi się dziennikarzom prymitywną zemstą, straszy się brutalnymi czystkami i usuwaniem z zawodu".
"Nasze środowiska są tymi zapowiedziami zbulwersowane, bo są to działania typowe dla reżimów totalitarnych i dobrze nam znane z przeszłości"
Jak przypomniano, "sprzeciw wobec tego rodzaju zamiarów i działań wyraziła liczna grupa znakomitych dziennikarzy w Liście otwartym skierowanym do opinii publicznej".
"W całej pełni solidaryzujemy się z Sygnatariuszami listu i zwracamy się do wszystkich środowisk, którym bliskie są ideały demokracji, z apelem o zdecydowane przeciwstawianie się haniebnym, dyktatorskim zamiarom" - napisano w oświadczeniu AKO.
Oceniono, że "wolność informacji i opinii jest absolutnie niezbędnym warunkiem funkcjonowania wolnego, demokratycznego narodu i państwa. Nie pozwólmy odebrać sobie tego bardzo istotnego elementu demokracji wywalczonego po zwycięskim zrywie 'Solidarności' i budowanego z trudem przez wiele lat".
W zeszłym tygodniu kilkudziesięciu pracowników mediów podpisało się pod listem otwartym, w którym napisano m.in. "po 1989 już raz próbowano domknąć system medialny - miało to miejsce po katastrofie smoleńskiej, gdy z mediów publicznych zwolniono konserwatywnych dziennikarzy. Teraz jednak środowiska polityczne i medialne skupione wokół Donalda Tuska zapowiadają działania bez poszanowania prawa. Otwarcie planują bezprawny atak na Radę Mediów Narodowych i jej uprawnienia oraz na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji".
Pod oświadczeniem Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisali się przewodniczący AKO w Poznaniu, Warszawie, Krakowie, Łodzi, Katowicach, Gdańsku, Lublinie, Olsztynie, Toruniu, Wrocławiu oraz im. Jana Pawła II w Szczecinie.
W kampanii wyborczej liderzy opozycji zapowiadali reformę mediów publicznych. Donald Tusk na jednym z wieców powiedział, że "po wygranych wyborach i utworzeniu nowego rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godziny, żeby telewizja pisowska zamieniła się w publiczną". Z kolei Szymon Hołownia, lider Polski 2050 powiedział, że jego ugrupowanie ułożyło "plan jak dzisiaj media publiczne powinny wyglądać, jak je odpolitycznić, jak odciąć tą polityczną smycz, która dusi dzisiaj takie lokalne ośrodki, dać im więcej autonomii".
Jeden z pomysłów na zmianę zarządów w spółkach państwowych został przedstawiony na portalu press.pl. Cytowany przez portal dr hab. Marcin Górski uważa, że "zmiana zarządów mediów publicznych musiałaby być dwuetapowa. Nowy Sejm najpierw powinien podjąć uchwałę o unieważnieniu wyboru członków Rady Mediów Narodowych wybranych z rekomendacji Zjednoczonej Prawicy. A to otworzyłoby drogę do natychmiastowej zmiany władz TVP i Polskiego Radia".
O kolejnym pomyśle na zmiany w mediach pisały wirtualnemedia.pl. Portal ustalił, że "minister kultury i dziedzictwa narodowego poprzez Walne Zgromadzenia, postawiłby spółki medialne w stan likwidacji. Wtedy powołane zostałyby zarządy komisaryczne, których RMN nie mogłaby odwołać. Stan likwidacji zostałby odwołany dopiero po ustawowych reformach rynku medialnego. Odbierałyby one Radzie Mediów Narodowych prawo do powoływania zarządów mediów publicznych. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, uprawnienia te mogłyby wrócić do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, której skład przy okazji zostałby wymieniony. Kadencje KRRiT i RMN wygasają w 2028 roku".