Po 1989 r. w Polsce nie było tak brutalnego ingerowania polityków w media publiczne - powiedziała Jolanta Hajdasz, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W Telewizji Republika wyemitowano film Anity Gargas i Mateusza Teski „Stan likwidacji” - o tym, w jaki sposób nominaci Bartłomieja Sienkiewicza nielegalnie przejęli media publiczne.
20 grudnia 2023 r. to czarna karta w historii mediów publicznych. Nominaci podpułkownika Bartłomieja Sienkiewicza nielegalnie przejęli TVP, Polskie Radio i PAP. Zrobiono to siłowo. W filmie „Stan likwidacji” wyemitowanym w Telewizji Republika przypomniano kulisy nielegalnego przejęcia mediów publicznych. Było oczywiście o uchwale Sejmu, wyłączeniu TVP Info i wprowadzeniu uzurpatorów.
Bronisław Wildstein w filmie Gargas i Teski wspominał, że właśnie wtedy miał mieć swój program, a jego gościem miał być prezes IPN Karol Nawrocki. - Spotkaliśmy się na Placu Powstańców, okazało się, że jest zamknięte wejście, tłumy policji, ochroniarzy, kordony (...) Oczywiście programu nie było - powiedział.
W filmie pojawił się też wątek Magdaleny Ch. - partnerki rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowa. Samuel Pereira zdradził, że godzinę po nielegalnym przejęciu TVP dostał od niej sms-a z prośbą o komentarz. Ale to nie wszystko. Jak się okazało, podczas swojego pobytu na Placu Powstańców, operator, który był z Magdaleną Ch., zostawił włączoną kamerę w pomieszczeniu, gdzie przebywali posłowie. Kiedy tylko sprawa wyszła na jaw, ekipa została wyproszona.
Tomasz Grodecki, obecnie dziennikarz Niezalezna.pl, wspominał, że grupa ochroniarzy weszła do Polskiej Agencji Prasowej o trzeciej w nocy. Jego samego nie wpuszczono do środka, wszedł dopiero przy pomocy parlamentarzystów. Jak przyznał - sprawa nielegalnego przejęcia mediów publicznych jest "żywcem wyjęta ze stanu wojennego". - To sprawa analogiczna do stanu wojennego, to podobny poziom bezprawia.
To jednak nie koniec. Krzysztof Jabłoński przekazał w filmie „Stan likwidacji” szokujące informacje o wcześniejszym zagrożeniu dotyczącym TVP. W październiku, na kilka dni przed wyborami, dostał cynk, kopię maila. "O tym, że technika zamawia zewnętrznego freelancera do obsługi serwerów emisyjnych, Egora Boyarkina. Wygooglałem i faktycnie istnieje taki freelancer, zamieszkały w Moskwie, związany z tą branżą" - powiedział Jabłoński.
Wszcząłem alarm, zadzwoniłem do swojego szefa, on miał zadzwonić do prezesa Matyszkowicza i ten Rosjanin miał być powstrzymany przed przybyciem. Ale wyobraźmy sobie co by mogło się wydarzyć, gdyby Rosjanin nadzorował systemy emisji w wieczór wyborczy. Na szczęście, udało się ten scenariusz powstrzymać.