Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Rosjanie zakłamują fakty i grają na emocjach Polaków. Gójska: Bezczelnie wykorzystują pamięć o polskich ofiarach

Rosyjsko-polska wojna informacyjna trwa od wielu lat. Jest to związane z faktem, że dla Rosji nasz kraj, a raczej podejście Polaków do wolności, może stanowić ogromne zagrożenie. W dzisiejszym panelu na XVII Zjeździe Klubów Gazety Polskiej dziennikarze "GP" wyjaśniali sposób działania i cele rosyjskiej dezinformacji.

Aleksander Mimier

Trwa drugi dzień XVII Zjazdu Klubów Gazety Polskiej. Podczas wydarzenia w Spale spotkało się około 600 osób, w tym klubowicze z całego świata oraz znani goście. Podczas dzisiejszego panelu pt. "Dzisiejsze media: Rzetelnie informują czy dezinformują" głos zabrali dziennikarze "Gazety Polskiej" z redaktorami naczelnymi Katarzyną Gójską oraz Tomaszem Sakiewiczem na czele.

Na wstępie Sakiewicz zaznaczył, że "wojna informacyjna się właśnie toczy". Red. nacz. "GP" jako przykład podał ostatnie ataki dezinformacyjne na strony TV Republika. Zaznaczył, że te działania mają rzeczywiste podłoże, jednak służą jedynie skłóceniu społeczeństwa.

"Polska największym zagrożeniem Rosji" 

Więcej o sposobie działań dezinformacyjnych opowiedział prof. Piotr Grochmalski zaczynając od przykładu z historii.

"W którymś momencie po wojnie czeczeńskiej, Czeczeni odbili Grozne (...) Najdłużej Rosjanie bronili jednego budynku, to było tajne archiwum zasobów FSB. Widziałem dokumenty operacyjne siatki stworzonej przez FSB i widziałem w jaki sposób pracowali. Tam bardzo istotne elementy dotyczyły mediów, prasy, które próbowały narzucać pewne wątki"

- opowiedział prof. Grochmalski. Jak dodał, Tomasz Sakiewicz ma rację, że Rosjanie ustanawiają wojnę informacyjną na pierwszym miejscu.

"To, że my zostaliśmy ustanowieni jako najważniejszy wróg Federacji Rosyjskiej zapadło już podczas pierwszej kadencji Putina. Widocznym tego elementem było przyjęcie ustawy o wprowadzeniu nowego święta - święto rewolucji październikowej, zostało zastąpione świętem odbicia Kremla z rąk Polaków w 1632 roku. Wyobraźcie sobie, jest państwo na świecie, które uznaje z najważniejsze wydarzenie w historii tego państwa dzień pobicia Polaków".

-  mówił. Jak dodał, jest to święto kluczowe w realizacji strategii Rosji przez Putina i należy zrozumieć, że "dla nich jesteśmy kluczem do panowania".

Jak stwierdził, w Rosji jest wiele narodów, które czekają, aż FR upadnie, a Polska jest "państwem, które najbardziej ceni sobie wolność", co przez rosyjskie władze ma być traktowane jako zagrożenie. Podkreślił, że elementy wojny informacyjnej, którą prowadzi Rosja są codziennie widoczne w przestrzeni publicznej.

"Trzeba być bardzo uważnym, są w tym wrednie dobrzy. Ale Związek Sowiecki się rozpadł i to się wkrótce stanie, że i Rosja się rozpadnie"

- stwierdził. Przypomnijmy, że wcześniej przewidział on upadek ZS.

Zakłamywanie rzeczywistości jest w interesie Rosji

Michał Rachoń, który następnie zabrał głos, przypomniał, że Grochmalski przewidział również wygląd wojny na Ukrainie. Następnie zwrócił on uwagę na wymiar polityczny wojny informacyjnej. Jako przykład podał Przekop Mierzei Wiślanej, który, jak przekazał, nurtował go od najmłodszych lat.

Rachoń przypomniał, że idea przedsięwzięcia uniezależniającego nas od Rosjan sięga wielu lat. Okres ten jest pełen kontrowersji.

"Sam fakt, że Polska nie ma pełnego władania nad Mierzeją Wiślaną, jest już poważnie kwestionowany pod względem formalnoprawnym. Nie było żadnego dokumentu prawnego, który definiował, że Polska nie posiada przynajmniej tej części Mierzei Wiślanej, która prowadzi do samej Cieśniny Piławskiej" - mówił Rachoń.

Jak przypomniał decyzje na temat faktycznych granic zostały określone, przez "zręby formalne" w umowie podpisanej przez Bieruta z ZSRR. Podkreślił, że przez ok. 30 lat to Rosja decydowała o tym, kto wpływa na nasze wody terytorialne z Morza Bałtyckiego. I nawet po upadku ZSRR, Lech Wałęsa doprowadził do przedłużenia takiego stanu rzeczy. Oliwy do ognia dolało porozumienie podpisane w 2009 roku przez rząd Donalda Tuska, którego warunki były jeszcze gorsze dla naszego kraju niż umowa Bieruta. 

Rachoń zwrócił również uwagę na brak logiki w wypowiedziach niektórych polityków, którzy wcześniej byli orędownikiem Przekopu Mierzei Wiślanej, a po sukcesie inwestycji - zalewają ja krytyką. "A jednocześnie, żeby sprawa jeszcze była bardziej zagmatwana, Platforma Obywatelska głosowa "za" ustawą o Przekopie Mierzei Wiślanej" - przypomniał dziennikarz.

"Jeżeli na tą całą sprawę spojrzymy z rosyjskich interesów, to widzimy w jaki sposób zagmatwanie, zaciemnianie fundamentalnych prostych kwestii wpływa na to, że przez 30 lat fundamentalnych interesów polskich nie byliśmy w stanie załatwić"

- stwierdził. Dodał, że takich przykładów można pokazać wiele, ale ten jest najświeższy, a 3 dni temu, okazało się, że jednak załatwić się to da. 

"To próba wykorzystania naszych emocji przeciwko nam i Ukrainie"

Jako kolejna głos zabrała Katarzyna Gójska, która odnosząc się do wcześniejszych słów prof. Grochmalskiego, stwierdziła, że pełna skala rosyjskiej agresji informacyjnej na Polskę, ze względu na swoją złożoność, może być nawet trudna do uzmysłowienia. Zaznaczyła, że środowisko dziennikarzy Gazety Polskiej i Telewizji Republika, na ile pozwalają dziennikarskie zasoby, na tyle starają się dezinformację zdemaskować. Przyznała, że pomimo zarzutów wyolbrzymiania rosyjskich działań, były one o wiele bardziej zintensyfikowane niż udało się wychwycić.

Redaktor Gójska zwróciła uwagę na rosyjskie manipulacje wymierzone w środowiska kresowe oraz na to, jak bardzo Rosji zależy na sterowaniu ich emocjami.

"Nie dalej niż 8-10 lat temu posłowie ukraińscy, związani z Federacją Rosyjską organizowali wystawy upamiętniające ludobójstwo na Wołyniu. To oni prezentowali się jako "strażników prawdy historycznej" o tych straszliwej karcie z polskiej historii. [...] Jednym słowem chcieli być uczestnikami naszego trudnego dialogu z Ukraińcami"

- wskazała. Jak dodała, to że w rozmowy wchodziła Federacja Rosyjska, która jak zaznaczyła Gójska - zawsze manipulowała polską historią - udowadnia, że działo się to z jakiegoś powodu. 

W jej ocenie, obecne próby podnoszenia tematu Wołynia i "to widać wyraźnie, że jest on podnoszony z rosyjskiej perspektywy", mają za zadanie w tej chwili wytworzenie "złego klimatu" między Polską i Ukrainą. "Oni bezczelnie wykorzystują pamięć o polskich ofiarach".

"Za coś takiego to po prostu, chyba trzeba byłoby dać w pysk, to jest po prostu obrzydliwe"

- stwierdziła Gójska.

Zaznaczyła, że o historii Polski należy pamiętać, jednak nie można dać sobą, w kontekście ofiar Polaków, sterować, ponieważ "beneficjent tego jest tylko jeden, siedzi w Moskwie". Zaapelowała, aby też w tym kontekście patrzeć na działalność mediów.   

XVII Zjazd Klubów Gazety Polskiej w Spale potrwa do niedzieli.

 



Źródło: niezalezna.pl

#dezinformacja #media #XVII Zjazd Klubów Gazety Polskiej

Mateusz Święcicki