Instytut Pamięci Narodowej ujawnił dziś postępy śledztwa ws. śmierci księdza Franciszka Blachnickiego. Jak przekazano, nie ma wątpliwości, iż został zabity. Ostatnimi osobami, z jakimi rozmawiał, było małżeństwo Gontarczyków - para agentów komunistycznej bezpieki, którzy podawali się za jego przyjaciół. Pracę tych SB-ków nadzorowała postać dobrze znana widzom TVN 24.
To znamienne, że telewizja TVN nie interesuje się sprawą morderstwa ks. Blachnickiego przez system bezpieki. Gdyby to robiła, poznałaby metody pracy komunistów, a wtedy myślę, że mogłaby podchodzić z dystansem do informacji, które ostatnio w sposób bezkrytyczny pokazywała w ramach jednego programu telewizyjnego
Była to jasna odpowiedź na ostatnią manipulację w materiale o św. Janie Pawle II. Słowa padły w odpowiedzi do pracownika stacji podczas konferencji, na której ogłoszono m.in., że to, iż ks. Franciszek Blachnicki poniósł śmierć w skutek morderstwa, nie ulega żadnej wątpliwości. Dziennikarz, zamiast tematu nowych szczegółów śledztwa, wolał wrócić do rozdmuchanej przez opozycję sprawy posiadania broni przez prokuratora generalnego.
Jednak czy dobór tematów przez stację powinien nadal dziwić, gdy spojrzymy na fakt, iż przez wiele lat ich ekspertem od wojskowości był szef zajmującego się sprawami "dywersji ideologicznej" Wydziału XI Departamentu I komunistycznego MSW, płk Aleksander Makowski, który nadzorował pracę małżeństwa Gontarczyków - agentów SB, po rozmowie z którymi ks. Blachnicki zmarł?
Na antenie TVN24 Aleksander Makowski w roli eksperta pojawiał się wielokrotnie. W 2015 roku po zamach w Tunisie stwierdził, że należy się zastanowić, jaką rolę w świecie terrorystycznym pełni Rosja, "czy może nam pomóc, czy też mąci". Dodał, że "fortepian, na którym gra prezydent Putin, ma dużo różnych klawiszy i tam są też różne melodie". Stwierdził również, że wywiad rosyjski posiada aktywa w różnych organizacjach turystycznych i może je "uruchomić na złe lub na dobre". Obecny wtedy w studiu był Waldemar Skrzypczak, a pytany o opinię pułkownika stwierdził jedynie, że Makowski wie najwięcej, bo jest "asem wywiadu".
Jeżeli Polska jest uznawana za drugiego wroga (Rosji) i jednego z najbliższych sojuszników amerykańskich, przynajmniej w Europie, to stawia nas na pierwszym, czy drugim miejscu na liście do inwazji. Dlaczego mieliby na przykład dokonać zajęcia Łotwy, czy Estonii? Zajęłoby to im może pół dnia, a rezultat żaden. Inwazja na Polskę może być znacznie bardziej spektakularna.
Na antenie stacji zaproszono go także do tematu raportu z likwidacji WSI w 2007 roku. Stwierdził, że ujawnienie go przez Antoniego Macierewicza doprowadziło do tego, że Polska została bezbronna. Nie dodał jednak wówczas, że to dzięki tym działaniom ujawniono, iż Makowski zainkasował ponad 100 tys. dol. za rzekome zapewnienie ochrony wywiadowczej polskim żołnierzom w Afganistanie oraz za wskazanie kryjówki przywódców Al-Kaidy. W tej sprawie złożono doniesienie do prokuratury: tajne postępowanie dotyczyło „wprowadzenia w błąd organów państwowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i dezinformacji wywiadowczej oraz niedopełnienia obowiązków, których mieli się dopuścić ustalona osoba cywilna i żołnierze byłych Wojskowych Służb Informacyjnych”. Śledztwo zostało umorzone przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie i mimo strat poniesionych przez Skarb Państwa sprawa nie miała dalszego ciągu.
O Makowskim wielokrotnie pisała "Gazeta Polska". Przypominamy to w tekście poniżej: