3 lipca 2024 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeprosić Telewizję Republikę za odmowę udziału dziennikarzy stacji w konferencjach prasowych resortu oraz zasądził MKiDN zwrot kosztów procesu.
Ministerstwo ma złożyć oświadczenie z przeprosinami o treści:
"Ja, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego przepraszam Telewizję Republika S.A. za to, że wielokrotnie odmawiałem Telewizji Republice S.A. udziału w konferencjach prasowych zwołanych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Działanie to naruszyło dobra osobiste Telewizji Republika S.A. w postaci dostępu do informacji. Niniejsze oświadczenie składam w wyniku procesu sądowego, wytoczonego przez Telewizję Republika S.A. Jednocześnie wyrażam zgodę na publikację niniejszego oświadczenia przez Telewizję Republika S.A. w dowolnym czasie, miejscu i formie".
Kuriozalne tłumaczenie resortu
W kwietniu TV Republika skierowała przeciwko ministerstwu pozew w związku z naruszeniem prawa prasowego oraz konstytucji RP, dotyczącym głównie tłumienia krytyki prasowej i ograniczania wolności mediów.
"Telewizja Republika spotyka się z jawną dyskryminacją ze strony pozwanego, który pod zmyślonymi powodami odmawia jej udziału w konferencjach prasowych, pozbawiając w ten sposób prawa dostępu do informacji, a także do zadawania pytań przedstawicielom tego organu administracji państwowej" - brzmiała argumentacja stacji.
MKiDN domagało się przed sądem oddalenie pozwu w całości, twierdząc, że "stworzyło przedstawicielom wszystkich mediów warunki do wykonywania ich funkcji i zadań poprzez transmitowanie na żywo konferencji prasowych na kanałach społecznościowych, a dziennikarze mają nieograniczoną możliwość zadawania pytań drogą mailową". Dalej resort stwierdził, że "bezpośredni udział w konferencji prasowej jest tylko jednym z wielu kanałów informacyjnych".
Sąd nie miał wątpliwości
Sąd przy ustalaniu stanu faktycznego zwrócił uwagę na istotne zeznania świadków, reporterów i pracowników TV Republika.
"Powództwo zasługiwało na częściowe uwzględnienie. Sąd doszedł do przekonania, że pozwany swoim działaniem polegającym na uniemożliwieniu dziennikarzom Telewizji Republika uczestniczenia w konferencjach prasowych organizowanych w siedzibie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego naruszył dobro osobiste powodowej spółki w postaci dostępu do informacji" - podkreśliła sędzia Monika Włodarczyk.
"Należało uznać, że prawo dostępu do informacji stanowi dobro osobiste powódki [TV Republika] jako osoby prawnej" - dodano. Sąd argumentował, że "uniemożliwiając TV Republika uczestniczenie" w konferencjach prasowych MKiDN dopuściło się "naruszenie prawa dostępu do informacji".
I dalej:
"Niedopuszczenie do udziału w konferencji prasowej uniemożliwiło dziennikarzom zadanie pytań w sprawach istotnych z punktu widzenia opinii publicznej, dlatego może zostać uznane za naruszenie wolności wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji wyrażonej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP".
Sędzia rozbija argumentację MKiDN
Sąd odniósł się także do insynuacji ówczesnego szefa MKiDN, jakoby stacja miała korzystać z zasobów TVP. Podkreślono, że była to ocena i opinia Bartłomieja Sienkiewicza, "albowiem nie zostało wykazane, aby powódka faktycznie korzystała ze sprzętu należącego do TVP" i nie dysponował on w tej sprawie żadnymi dowodami. Sąd dodał, że Sienkiewicz wygłosił swoją opinię w obecności przedstawicieli innych mediów, a jednocześnie przy nieobecności TV Republika, która nie mogła odnieść się do zarzutów.
"Minister występujący w roli organizatora konferencji prasowej posiada przymioty autorytetu, od którego oczekuje się, że będzie wygłaszał tezy sprawdzone, potwierdzone i prawdziwe. Powyższe pozostaje kluczowe zwłaszcza w odniesieniu do przemian politycznych i rządowych, a tak podzielonym społeczeństwie, które na skutek głębokiej polaryzacji zdaje się utożsamiać z przedstawicielami konkretnych obozów rządzących. Każda osoba piastująca tak ważny i znaczący urząd jak kierownik danego ministerstwa, powinna dbać o rzetelność i klarowność podejmowanych przez siebie działań, również poprzez dopuszczanie przedstawicieli wszystkich mediów do udziału w organizowanych przez siebie konferencjach prasowych. Działanie przeciwne, co słusznie zauważyła powódka, może nieść cechy dyskryminacji, cenzury, braku wolności słowa i wolności wypowiedzi"
- wskazał w uzasadnieniu wyroku sąd.
Sąd zgodził się, że nieudzielenie akredytacji TV Republika "budzi wątpliwości ze względu na art. 14 oraz art. 54 ust. 1 Konstytucji RP".
"Wyłączenie możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy określonej stacji telewizyjnej stanowi bowiem ograniczenie swobody debaty publicznej i ingeruje w wartość
konstytucyjną, jaką stanowi pluralizm mediów, na co wskazywał również Rzecznik Praw Obywatelskich. Za całkowicie pozbawione logiki należało uznać twierdzenia pozwanego, jakoby
nie ograniczył powódce żadnej z tego typu możliwości, albowiem konferencje prasowe każdorazowo były transmitowane online, a dziennikarze mogli zadawać pytania w drodze mailowej. Pozwany zdaje się bowiem pomijać charakter tego typu wydarzeń, gdzie często liczy się szybkość reakcji, nagłe reagowanie, spostrzegawczość i błyskotliwość" - czytamy.