Pracownik Onetu Marcin Wyrwał zrobił sobie tatuaż, który miał nawiązywać do "wolnych mediów". Wyszło w ten sposób, że warto zastanowić się nad większymi nakładami na naukę języka angielskiego. Albo przynajmniej nie robić sobie tatuaży w języku, którego się nie rozumie.
Marcin Wyrwał - jak sam o sobie pisze: dziennikarz śledczy w Onecie - postanowił pochwalić się na Twitterze swoim tatuażem. Zrobił to w terminie nieprzypadkowym, kiedy to mainstreamowe media rozkręciły protest.
W okresie ataków PiS na wolne media wymyśliłem sobie taki tatuaż jak na zdjęciu. Potem pomyślałem, że może był zbyt pochopny... Po kilku kolejnych latach pomyślałem, że może był zbędny. Aż do dziś, kiedy w wolne media uderzyli ci, którzy wtedy najgłośniej krzyczeli WOLNE MEDIA.
"Taki tatuaż, jak na zdjęciu", czyli... "press free". Wyrwał postanowił pochwalić się "dziarką", na której napisane jest... właśnie - padło już kilka interpretacji: "naciśnij bezpłatnie"; czy "wolny od prasy" - ale chyba nie o to chodziło Wyrwałowi.
Koleś jest z onetu. Zrobił sobie tatuaż "naciśnij bezpłatnie" a myślał, że "wolne media" ;))) https://t.co/Yu9pvZurMc
— sławek jastrzębowski 🇵🇱 (@sjastrzebowski) July 6, 2024
Przepraszam, wiem że jestem zgorzkniała, cyniczną babą, ale kisne z tego drugi dzień xDDD
— Blanka Aleksowska (@BAleksowska) July 6, 2024
kek na wielu poziomach, złoto https://t.co/uyxgGOjs16
Press space to jump https://t.co/6BcjWIerAU
— Radosław Fogiel (@radekfogiel) July 6, 2024
Wygląda więc na to, że Marcinowi Wyrwałowi wypada jedynie nacisnąć na telefonie odpowiedni przycisk, wybierając numer do tatuażysty. Powszechnie wiadomo bowiem, że nieudany tatuaż przykrywa się zazwyczaj innym. Tyle, że w tym przypadku na pewno nie będzie "bezpłatnie".