Sąd Okręgowy w Gdańsku zakazał w czwartek dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej wyświetlania filmu IPN na wystawie głównej. Jednocześnie oddalił powództwo byłego kierownictwa placówki w pozostałej części. Chodzi 16 z 17 zarzutów, jakie obecnej dyrekcji Muzeum postawili w pozwie autorzy pierwotnej koncepcji wystawy. Wyrok jest nieprawomocny. Orzeczenie zapadło na niejawnym posiedzeniu. Jego treść przekazał mediom b. dyrektor MIIWŚ Paweł Machcewicz. Tymczasem na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Dorota Kania zwracała uwagę, że sporna „ekspozycja była tak skandaliczna i wypaczająca historię, że została zmieniona przez obecne kierownictwo”.
Sąd nakazał MIIWŚ zaprzestania wyświetlania filmu pt. „Niezwyciężeni” Instytutu Pamięci Narodowej na dwóch ekranach podzielonych murem i zasiekami w sekcji 18 wystawy "Od wojny do wolności" oraz zasądził od pozwanego muzeum na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku 10 tys. zł, w związku z naruszeniem praw autorskich i dóbr osobistych powodów.
Sąd oddalił jednocześnie powództwo powodów w pozostałej części.
Ponadto, sąd kosztami postępowania sądowego obciążył Muzeum II Wojny Światowej, a także zasądził od pozwanego muzeum solidarnie na rzecz powodów Pawła Machcewicza, Piotra Majewskiego, Janusza Marszalca i Rafała Wnuka kwotę 3620 złotych tytułem kosztów postępowania.
Uznajemy ten wyrok jako przyznanie nam racji w najbardziej zasadniczej sprawie. Sąd uznał, że wystawa i scenariusz są chronioną twórczością; sąd uznał, że muzeum naruszyło nasze prawa i naruszenie to miało charakter zawiniony, skoro obciążył muzeum kosztami i zasądził kwotę na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym.
- napisał Machcewicz w swoim oświadczeniu przekazanym mediom.
Dodał, że powodowie cieszą się z wydanego wyroku, bo sąd „pokazał, że nasza twórczość naukowa w postaci wystawy podlega ochronie i żadna władza nie może jej zmieniać przez ideologiczne dodatki wypaczające sens takiej wystawy”.
Dodana animacja, którą sąd nakazał usunąć z wystawy, zmieniała puentę wystawy wprowadzając w miejsce przemyślanego i zgodnego z wystawą filmu infantylną animację, która jest pełna historycznej manipulacji i przekłamań. Nie wiemy, dlaczego sąd nie uwzględnił wszystkich naszych żądań i nie nakazał przywrócenia stanu z momentu otwarcia muzeum, w tym poprawienia danych historycznych prezentowanych na wystawie, zamiany niektórych eksponatów. Ale najważniejsze dla nas jest to, że nie wolno tak brutalnie i niezgodnie z prawdą historyczną ingerować w czyjąś twórczość. Bardziej szczegółowo będziemy w stanie się wypowiadać, jak poznamy pisemne uzasadnienie wyroku.
- napisał b. dyrektor MIIWŚ.
Obecne kierownictwo Muzeum zwraca jednak uwagę, że spośród wszystkich 17 zarzutów pojawiających się w pozwie, sąd przychylił się wyłącznie do jednego. Zmiany wprowadzone przez nową dyrekcję Muzeum II Wojny Światowej w znacznej części zostaną jednak zachowane na cały czas dostępnej dla zwiedzających wystawie.
Proces ws. praw autorskich do wystawy MIIWŚ trwał od lipca 2018 r. Pozew przeciwko obecnemu dyrektorowi placówki złożyli autorzy ekspozycji, w tym b. dyrektorzy muzeum.
Zmiany w wystawie stałej Muzeum II Wojny Światowej dokonane przez obecne władze placówki nie spodobały się byłym zarządzającym muzeum, dlatego wystąpiły one na drogę sądową.
– Gdyby sąd przyznał rację naszym adwersarzom, oznaczałoby to, że nie tylko ja, lecz także każdy następny dyrektor nie może wprowadzać żadnych zmian w stałej ekspozycji. A to oznacza, że wprowadzone przez nas ekspozycje dotyczące rtm. Witolda Pileckiego, Ireny Sendlerowej, rodziny Ulmów, św. Maksymiliana Kolbe są nielegalne i powinny zostać usunięte. Poprzednie władze chcą sobie zagwarantować prawo do cenzurowania wszystkich zmian. Mam głęboką nadzieję, że niezawisły sąd podejmie słuszne rozstrzygnięcie – mówi dr Karol Nawrocki, obecny dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
Kluczowe zmiany
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które zostało powołane 1 września 2008 roku przez ówczesnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego, jest najdroższą inwestycją muzealną w historii Polski. Jego budowa i organizacja wystawy kosztowały blisko 500 mln zł – o 200 mln więcej niż pierwotnie zakładano. Po zmianie władzy nowym dyrektorem muzeum został dr Karol Nawrocki, naukowiec z Instytutu Pamięci Narodowej. Wprowadził kluczowe zmiany, które przyciągnęły tłumy odwiedzających – Muzeum II Wojny Światowej należy do najchętniej odwiedzanych placówek kulturalnych w Polsce.
Jej działalność pozytywnie ocenia także minister kultury i dziedzictwa narodowego wicepremier prof. Piotr Gliński. – To, co się działo wokół tego muzeum, jest przykładem tego, jak system, mówiąc delikatnie, fałszowania historii i system polityczny, który zmonopolizował Polskę do 2015 roku, agresywnie się broni – mówił prof. Gliński w Polskim Radiu 24. – I ten szok po wygranych wyborach w końcu 2015 roku spowodował, że część tych ludzi dalej nie uwierzyła w to, że demokracja polega na tym, iż zmieniają się także gospodarze instytucji państwowych. W muzeum przedstawiano historię II wojny od strony technologii muzealnej ciekawie, lecz z dużą ilością przekłamań, niedopowiedzeń. I kiedy po wyborach, zgodnie z decyzją polskiego narodu, postanowiliśmy zmienić gospodarza muzeum, został on podany do sądu, że bezprawnie zmienia wystawę. Absurd kompletny – ocenił minister Gliński.
Odzyskane Westerplatte
W sierpniu 2019 roku prezydent Andrzej Duda podpisał specustawę w sprawie budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 – Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Od tego momentu ruszyły prace na półwyspie, w wyniku których odnaleziono liczne, cenne artefakty oraz szczątki trzech obrońców Westerplatte.
Zanim doszło do podpisania przez prezydenta specustawy, większością wymienionego w niej terenu administrowało miasto Gdańsk. Obszar ten był skandalicznie zaniedbany, a miasto nie prowadziło żadnych prac poszukiwawczych. Mimo to od momentu, gdy dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej został dr Karol Nawrocki, władze Gdańska nie chciały przekazać ani też sprzedać terenu Westerplatte. Sprawa została rozwiązana dopiero podpisem prezydenta Dudy.
– W Gdańsku zlikwidowano Muzeum Westerplatte i powołano Muzeum II Wojny Światowej, gdzie pokazywano historię z dużą ilością kłamstw i niedopowiedzeń. Nie było na przykład ojca Kolbe, zminimalizowano także rolę Ireny Sendlerowej czy Witolda Pileckiego. My na nowo powołaliśmy Muzeum Westerplatte i połączyliśmy je z Muzeum II Wojny Światowej. Przejęliśmy odpowiedzialność za teren Westerplatte i budujemy tam godne upamiętnienie tej bitwy. Społeczeństwu polskiemu to się po prostu należy – podkreśla wicepremier prof. Piotr Gliński.
Upamiętnieni obrońcy
W sierpniu ubiegłego roku rozpoczęły się prace porządkowe na terenie Westerplatte – kolejnym etapem były poszukiwania archeologów. Prowadzone prace są pierwszymi kompleksowymi badaniami archeologicznymi tego terenu. Sensacyjnego odkrycia dokonano 24 września 2019 roku – znaleziono szczątki żołnierza, który zginął 2 września 1939 roku w zbombardowanej Wartowni nr 5. Tuż nad szkieletem pracownicy muzeum odnaleźli fragmenty polskiej amunicji do ładowania karabinów systemu Mauser.
– Na podstawie wykonanych przez żołnierzy niemieckich zdjęć, na których uwidocznione są kopce grobowe, i na podstawie naszych badań wyznaczyliśmy obszar badawczy, na którym spodziewaliśmy się odkryć jamy po ekshumacjach przeprowadzonych w 1940 roku przez polskich jeńców, którzy byli aresztowani przez Niemców – mówi Filip Kuczma, kierownik działu archeologii Muzeum Westerplatte. W trakcie prac archeologicznych odnajdywano kolejne szczątki obrońców oraz artefakty.
1 września 2020 roku obecny na Westerplatte prezydent Andrzej Duda poinformował o zidentyfikowaniu pięciu poległych tu polskich żołnierzy: kaprala Jana Gębury, plutonowego Adolfa Petzelta, kaprala Bronisława Peruckiego, starszego strzelca Władysława Okrasy oraz legionisty Józefa Kity. Ich szczątki, odnalezione rok wcześniej podczas prac archeologicznych na półwyspie, zostaną pochowane na cmentarzu, który chce zbudować na półwyspie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.