Fenomen klubów „Gazety Polskiej”
Gdy na początku lat 90. powstawały pierwsze kluby „Gazety Polskiej”, nikt nie przypuszczał, że staną się one tak potężnym ruchem społecznym.
Ten fenomen można wyjaśnić prostymi słowami: miłość do Polski. Być może to wytłumaczenie komuś wyda się nazbyt górnolotne, napuszone i egzaltowane. Jak jednak inaczej wytłumaczyć spontaniczny zryw ludzi, którzy poświęcają swój czas i pieniądze, by przyjechać np. do Warszawy i demonstrować swoje poparcie dla obecnego rządu? To właśnie ludzie z klubów „Gazety Polskiej” na swoich posesjach wywieszali banery popierające kandydata na prezydenta RP Andrzeja Dudę, a później – w kampanii wyborczej do parlamentu – kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie członkowie klubów w znakomitej większości stworzyli ruch, dzięki któremu w ostatnich wyborach nie było masowych fałszerstw jak poprzednio. W momencie największej próby, jaką była katastrofa smoleńska, w każdym miejscu, w którym jest klub „GP”, domagano się wyjaśnienia tej narodowej tragedii, a do dziś są obchodzone miesięcznice. Czy ktoś obojętny na Polskę byłby zdolny do takich poświęceń?