To ciekawa sytuacja, bo gdy Owsiaka z różnych powodów krytykowali prawicowi publicyści, było to traktowane niemal jak profanacja świętości. Gdy okazał się on niewystarczająco proaborcyjny, krytykować go już wolno. Lada dzień szef WOŚP zapewne ukorzy się i będzie tłumaczył, że chciał powiedzieć coś innego. Nie ma lepszej lekcji wolności słowa w ujęciu lewicowo-liberalnym niż spięcie na linii Młynarska–Owsiak.