Pozbylibyśmy się też jedynej dźwigni politycznej nacisku w tej sprawie w postaci zawieszenia budżetu Unii Europejskiej. Całe głęboko zadłużone Południe, które łaknie funduszy, a samo nie może pożyczać na rynkach finansowych na sensowny procent (my możemy), straciłoby jakikolwiek interes, by kiedykolwiek sprzeciwić się Północy (Niemcom, Holendrom i krajom skandynawskim) naciskającej na Polskę i Węgry. Uczestniczymy w grze politycznej. Trzeba odróżniać cele od procedur. Niemcy nigdy nie proponowałyby procedur narażających je na ryzyko nieosiągnięcia celu. To ostatnia linia obrony – jak fortyfikacje w Sudetach dla Czechosłowacji w 1938 r. Jak się zgodzimy na „Monachium”, nie ma drugiej linii, na której moglibyśmy się bronić.