Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Powojenna zagłada Warszawy

W połowie lutego minęła kolejna, 76. rocznica utworzenia Biura Odbudowy Stolicy (BOS) kierowanego przez Romana Piotrowskiego. Mimo powszechnie dostępnych materiałów archiwalnych i drukowanych źródeł, z których wynika jednoznacznie, że Wydział Urbanistyki (WU) BOS odpowiedzialny jest za masowe, ideologicznie motywowane wyburzenia setek warszawskich kamienic nadających się do odbudowy, instytucja ta nadal znajduje obrońców i propagatorów. Jednym z przykładów takiego spojrzenia jest książka Grzegorza Piątka pt. „Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944–1949” (Warszawa 2020). Nie sądzę jednak, by autor osiągnął zamierzony cel.

Czytelnicy książki Grzegorza Piątka nie mają raczej wątpliwości, że celem autora była obrona urbanistycznych wizji BOS i prezentacja przykładów ich realizacji jako wielkiego sukcesu. Myślę jednak, że wbrew intencjom praca ta stanowi w swojej warstwie źródłowej jedno z najcięższych oskarżeń zarówno większości środowiska ówczesnych architektów i urbanistów, jak i znacznej części elity polskiej okresu powojennego. Odnoszę wrażenie, że Piątkowi – zupełnie niechcący – prezentacja przerażających poglądów tych środowisk udała się znacznie lepiej niż mnie jako inicjatorowi i scenarzyście wystawy pt. „Zburzona historia. Warszawa w latach 1945–1948”, zorganizowanej w Muzeum Techniki i Przemysłu NOT w 2015 r. Piątek miał znacznie więcej miejsca do dyspozycji, więc mógł udostępnić odbiorcy szereg szokujących wypowiedzi.

Wyłania się z nich obraz projektów stanowiących wstrząsające przykłady totalitarnego myślenia, nie tylko obejmującego otoczenie człowieka, lecz także wkraczającego w każdą dziedzinę jego życia. Upiorny, zaplanowany w każdym szczególe świat, nienawiść do wszystkiego, co stanowi istotę autentycznego, historycznego miasta i dążenie do urządzania ludziom życia na podstawie przypisywanych im pragnień – wszystko to pozwala zrozumieć, dlaczego możliwa była powojenna zagłada znacznej części dawnego centrum Warszawy. Z tego względu książkę Piątka polecam wszystkim, którzy pragną rozliczenia działalności WU BOS. To jeden z lepszych wyborów źródeł do historii doburzenia stolicy Polski.

Punkt wyjścia

Niemieccy naziści zaczęli palić i burzyć Warszawę po upadku Powstania Warszawskiego w 1944 r. Choć dokonali znacznych zniszczeń, mieli zbyt mało czasu, by zrealizować rozkaz Hitlera. Egzekucja miasta została przerwana. W styczniu 1945 r. Śródmieście stolicy było przede wszystkim spalone. Poczynając od ul. Leszno w kierunku południowym, zagłady uniknęły całe ciągi uliczne obudowane nadal setkami głównie XIX-wiecznych kamienic czekających na zabezpieczenie i remont. W aktach BOS odnajdujemy fotografie przedstawiające ulice o zachowanej zabudowie – Orlą, Elektoralną, Matejki, Ogrodową, Chłodną, Widok i wiele innych. Widzimy nadal trwające na przekór nazistowskiemu wyrokowi miasto.

Już w 1945 r. WU BOS zadecydował o kompleksowym wyburzeniu setek nadających się do odbudowy kamienic. Całe kwartały Warszawy zrównano z ziemią już po wojnie. Decydentom BOS chodziło o zniszczenie tradycyjnego miasta i stworzenie nowego otoczenia, w którym możliwe będzie kształtowanie społeczeństwa oderwanego od historii i tradycji, funkcjonalnego wobec stalinowskiego totalitaryzmu. Piątek usprawiedliwia zagładę miasta dokonaną przez WU BOS względami technicznymi, choć sam przytacza liczne wypowiedzi, z których jednoznacznie wynika, że masowe wyburzenia były warunkowane ideologicznie.

Czy Roman Piotrowski był komunistą?

Grzegorz Piątek zastanawia się, czy kierownik BOS Roman Piotrowski (1895–1988) był „wierzącym komunistą”. Szkoda, że pominął w swojej książce jedną z kluczowych wypowiedzi Piotrowskiego z 1945 r. „I chcę to podkreślić z całą wyrazistością, że o samej odbudowie mowy być nie może” (sic!) – oświadczył wówczas szef BOS. „Trzeba to jasno sobie uświadomić i wyraźnie powiedzieć, że odbudowa kraju, to jest powrót do dawnego stanu w jakiejkolwiek dziedzinie, oznaczałaby przekreślenie tego jedynego bodaj sensu potwornego kataklizmu wojennego, jakim jest możliwość tworzenia nowych form życia gromady ludzkiej we wszelkich jego przejawach” – dodał.

Trudniej o lepszą i krótszą definicję totalizmu. Piotrowski był więc raczej wyznawcą totalitaryzmu uniwersalnego, akceptując podstawowe zasady takiego systemu. Modelowanie życia społeczeństwa „we wszelkich jego przejawach” oznaczało też zniszczenie temu społeczeństwu miasta, do którego było przywiązane. W takiej wizji to nie warszawiacy, lecz wyalienowane wąskie grupy uzurpatorów miały decydować o tym, co w mieście jest ładne, a co brzydkie, co należy zachować, a co zniszczyć. Analogiczne paternalistyczne podejście charakteryzowało nie tylko urbanistów z BOS, lecz także znaczną część elity powojennej Polski.

Przemilczany plan Tadeusza Tołwińskiego

Z niemałym zdziwieniem odnotowałem w książce Piątka brak nazwiska Teresy Kotaszewicz. Już w 1995 r. przypomniała ona o planie odbudowy Warszawy, przedstawionym w 1946 r. przez wybitnego urbanistę Tadeusza Tołwińskiego (1887–1951). Tołwiński postulował remonty i zachowanie kamienic tworzących zabudowę przyuliczną, przy założeniu wyburzenia spalonych oficyn i wprowadzenia zieleni do wnętrz przekształconych kwartałów. Remonty takie likwidowałyby zarazem wszelkie dawne niedogodności, mieszkania w suterenach itp.

Realizacja koncepcji Tołwińskiego ocaliłaby dawną Warszawę dla przyszłych pokoleń jako piękne, funkcjonalne miasto o XIX-wiecznej, wykwintnej architekturze. Tak się jednak nie stało, a Tołwiński został usunięty z BOS za krytykę miastobójczych projektów. Plan Tołwińskiego stanowi jeden z podstawowych argumentów przytaczanych przez krytyków BOS, którym wmawiano, że ich postawa jest „ahistoryczna”, ponieważ w 1945 r. rzekomo nikt nie chciał zachowania spalonych kamienic. Czy dlatego Piątek nie uwzględnił koncepcji Tołwińskiego?

Selektywny wątek żydowski

Autor wprowadza też wątek, który z problematyką urbanistyki czy architektury ma raczej niewiele wspólnego. Wpisuje się natomiast – w moim przekonaniu – w antypolską kampanię oskarżania całego narodu o współodpowiedzialność za eksterminację Żydów. Piątek przypomina, że historyk sztuki Alfred Lauterbach (1885–1943), ukrywający się w okresie okupacji na Saskiej Kępie, został „zadenuncjowany przez polskiego konfidenta i stracony”. W następnym zdaniu znajduje się sugestia przypisująca Polakom – już jako zbiorowości – świadomy udział w zagładzie Żydów. Mamy zatem bezpodstawne oskarżenie przy jednoczesnym omijaniu żydowskiego wątku w związku z innymi zagadnieniami poruszanymi w książce.

Nie dowiemy się więc, że idol postępowych urbanistów i architektów, twórca nieludzkich wizji niszczenia historycznych miast i zastępowania ich chaosem rozsypanych w polu betonowych klocków, Le Corbusier (1887–1965) był miłośnikiem Hitlera i antysemitą. W styczniu 1940 r. napisał do swojej matki: „Hitler przygotował plan dla całej Europy, to prawdziwe ukoronowanie jego życia”. W szczytowej fazie rozwoju wojny określił Hitlera mianem „przebłysku dobra”, Żydów zaś nazwał „haniebną fortecą”, która „zostanie rozebrana”. Fakty te są powszechnie znane od 2015 r.

Nie dowiemy się również z książki Piątka, że urbaniści z BOS planowali przebicie trasy przez cmentarz żydowski przy ul. Okopowej, likwidację cmentarza żydowskiego na Bródnie i urządzenie na jego miejscu parku miejskiego. Plany takie są dostępne w Archiwum Państwowym w Warszawie. W 2015 r. eksponowałem je na wystawie w Muzeum Techniki.

Zamiast argumentów

Grzegorz Piątek nie był w stanie podjąć merytorycznej dyskusji z krytykami BOS. Argumenty zastąpił więc ironicznymi uwagami. Zastanawiał się np., czy istnieje słowo „doburzać”, krytyczną wobec BOS publikację Artura Bojarskiego określił mianem „książeczki”. Zabiegi te nie mogą oczywiście podważyć ocen WU BOS opartych na analizie historycznych źródeł, przytaczanych zresztą obficie przez samego autora.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Janusz Sujecki