Szturm demonstrantów na Kongres USA nie jest zaskoczeniem. Głębia podziału politycznego wśród Amerykanów i wynikający z niej wniosek, że żadna ze stron nie uzna prawomocności zwycięstwa konkurencyjnego kandydata, były znane od dawna. Zaskakujące jest jedynie to, że służby wpuściły demonstrantów do gmachu, a nie to, że ludzie próbowali tam wejść.
Władze RP słusznie czynią, powstrzymując się od komentowania tych wydarzeń. USA są głównym filarem bezpieczeństwa wojskowego Europy. Naszym interesem jest stabilność USA (na co nie mamy wpływu) i ich zaangażowanie w naszym regionie (na co możemy oddziaływać). Jednomyślna uchwała Izby Reprezentantów Kongresu USA (demokratów i republikanów) z poparciem dla Inicjatywy Trójmorza z 18 listopada 2020 r., równie ponadpartyjne potępienie Nord Streamu 2, sprzeczne z interesem USA parcie RFN do porozumienia UE z Chinami i polski sprzeciw wobec tej polityki Berlina dobrze wróżą stosunkom polsko-amerykańskim. Rozstrzygają o nich wspólne interesy państwowe, nie partyjne. To, co się dzieje na Kapitolu, nie ułatwi zaś „postępowym” jastrzębiom pouczania kogokolwiek o tym, jak wygląda wzorcowa demokracja.